PAAK hurtownia sportowa
Jumpinplace park trampolin
pizza Da Vinci
Salonik Piłkarski Fair Play

12. KOLEJKA SUPERLIGI JESIEŃ 2017 - RELACJA

W OCZEKIWANIU NA OSTATECZNE ROZSTRZYGNIĘCIA

12. KOLEJKA SUPERLIGI JESIEŃ 2017 – RELACJA

Dwunasta seria gier przyniosła nam kilka wskazówek i rozwiązań, ale najważniejsza z kwestii wciąż pozostaje niejasna. Wymęczona wygrana Beds.pl przypieczętowała scenariusz, wedle którego losy mistrzostwa Superligi zadecydują się w ostatniej batalii tego sezonu. Trzynastka okazała się szczęśliwa dla Niebiesko-Czarnych, którzy w ostatniej możliwej próbie odblokowali się i zanotowali zwycięstwo po rzutach karnych. Brawa dla Macieja Guzowskiego za ambicje i wolę walki do ostatniego meczu!

***

Rafmont 9:7 Niebiesko-Czarni

Grający w tym sezonie poniżej oczekiwań Rafmont mierzył się w pierwszym meczu dwunastej serii gier z Niebiesko-Czarnymi, których linia oczekiwań dawno uciekła poza horyzont. Komplet porażek to wynik katastrofalny, urągający dobremu imieniu i ambicjom Macieja Guzowskiego i spółki. Boje w rundzie finałowej były ostatnią szansą na zachowanie resztek honoru i ugranie choćby jednego oczka. Wydawało się, że bój z Rafmontem będzie szansą na przełamanie, osiemdziesiąt minut rywalizacji było naprawdę dobrym widowiskiem, ale ostatecznie to ekipa Rafała Jaranowskiego wyszła z tego pojedynku z tarczą. Załamani gracze Macieja Guzowskiego zrobili naprawdę bardzo dużo by zasmakować zwycięstwa, ale ich starania spełzły na niczym. Nie pomogła dobra forma autora hat-tricka Adriana Młodeckiego, nie pomógł dublet Marcina Leśniewskiego, nie pomogły ofiarne interwencje Dariusza Przybysza – fatum wisiało nad Niebiesko-Czarnymi do ostatniej serii gier. Rafmont zawdzięczał tryumf głównie Markowi Kamińskiemu, który trzykrotnie wpisywał się na listę strzelców. Swoje trzy grosze dołożył też autor dwóch goli i trzech asyst Mariusz Wildhirt.

Beds.pl 8:6 DOZ.PL

Spotkanie na ostrzu noża, w którym trup ścielił się bardzo gęsto. Aptekarze walczyli jak lwy by wydrzeć Beds.pl drugie miejsce w tabeli i zaszachować BBF Kujawy. Beds.pl nie mieli wyjścia – porażka w bezpośrednim pojedynku z tegorocznymi rywalami numer jeden postawiło ich pod ścianą. Tylko trzy punkty ugrane na Aptekarzach przedłużały szanse wiosennych mistrzów na powtórzenie sukcesu. Nie było łatwo, ale od czego w Beds.pl jest człowiek od zadań specjalnych – Łukasz Stasiak? Cztery gole i jedna asysta w takim meczu, w takim momencie sezonu, w takich okolicznościach to dowód na posiadanie jaj z tytanu. Nie możemy nie docenić popisów Jakuba Klasło – dwa gole i jedna asysta to również konkretna cegiełka do sukcesu. DOZ.PL nie trzymał nerwów na wodzy, dwie czerwone kartki dla Norberta Różyckiego i Pawła Splitta odzwierciedlają pewnego rodzaju niepogodzenie się z rzeczywistością i uciekającą szansą. Trzecia drużyna jesieni pozostawia po sobie jednak bardzo dobre wrażenie i z pewnością będzie jeszcze chciała stanąć ością w gardle BBF Kujawy w swoim ostatnim meczu sezonu. Beds.pl zrobili co do nich należało, pozostaje im wyczekiwać na finał sezonu i mecz z szajką Przemysława Czajki. Murawa przy Kaplicznej zapłonie!

Mikron 7:5 Zakład O Kredyty

Mecze Mikronu i Zakładu O Kredyty urastają do miana legendarnych – trzeci pojedynek w historii pomiędzy obiema drużynami i trzecie rozstrzygnięcie na ostrzu noża. Trzecia wygrana Mikronu, trzeci raz różnicą zaledwie dwóch goli. Paweł Drozda ma pełne prawo frustrować się takimi kolejami losu, ale zawodnicy w czarnych strojach mają jakiś magiczny patent na ambitny Zakład O Kredyty. Dla zwycięzców najbardziej zasłużył się Przemysław Grochowicz – kapitan co się zowie. Skała nie do przejścia w defensywie i motor napędowy akcji zaczepnych, mogący pochwalić się też świetną skutecznością, czego dowodem są kolejne dwa gole niezmordowanego defensora Mikronu. Swoje dwie cegiełki do tryumfu dołożył też niezawodny Piotr Ziółkowski. Zakład O Kredyty dysponował tajną bronią w postaci Krzysztofa Bilińskiego, który aż trzykrotnie wpisywał się na listę strzelców, okazało się to być jednak zbyt nikłym kapitałem by urwać Mikronowi choćby jedno oczko. Wynik ten sprawia, że Zakład O Kredyty nie podskoczy już wyżej niż dziewiąta pozycja w lidze.

***

Bohamet S.A. 6:6 Niebiesko-Czarni (karne: 2:4)

Wydawać by się mogło, że przegrywając z będącym w zasięgu Rafmontem ekipa Niebiesko-Czarnych pogrzebała jakiekolwiek nadzieje na zdobycz punktową w katastrofalnym sezonie Jesień 2017. Trudno było się spodziewać, aby naszpikowanymi poważnymi nazwiskami Bohamet S.A. dał sobie wbić więcej goli niż ich strzelić. Pierwsza połowa była nadspodziewanie wyrównana, ale w ostatnich fragmentach tej części gry dwa ładne gole Bohametu S.A. wyprowadziły ich na dwubramkowe prowadzenie. Podopieczni Mateusza Śliwińskiego popadli chyba w samozadowolenie i spuścili znacząco z tonu. Na efekty nie trzeba było długo czekać, ambitna paczka Macieja Guzowskiego zdołała strzelić cztery gole z rzędu i to oni objęli dwubramkowe prowadzenie. Bohamet S.A. ruszył w pogoń za czerwoną latarnią ligi, udało się doprowadzić do remisu ale zabrakło czasu by wbić gwóźdź do trumny Niebiesko-Czarnych. Końcowy gwizdek przyniósł wielką ulgę Maciejowi Guzowskiemu – koszmary zerowego dorobku punktowego bezpowrotnie odeszły w niepamięć, a wygrana w konkursie rzutów karnych była małą chwilą radości dla ostatniej drużyny w Superlidze. Ten sezon to było pasmo nieszczęść dla Guzowskiego i spółki, ale dwa punkty na sam koniec stanowią pociechę, otarcie łez chusteczką, a nie papierem ściernym.