pizza Da Vinci
Zielony
PAAK hurtownia sportowa
Salonik Piłkarski Fair Play

8. KOLEJKA II LIGI JESIEŃ 2017 - RELACJA

WEEKEND POGROMÓW

8. KOLEJKA II LIGI JESIEŃ 2017 – RELACJA

W ósmej kolejce doszło do kilku spotkań, w których przewaga jednej drużyny nad drugą wynosiła lata świetlne. W zasadzie wyłącznie spotkanie Wzgórzaków FC z Epaka.pl Przesyłki Kurierskie trzymało w napięciu dłużej niż kilkanaście minut.

Diuna 10:3 AC Barka

Jako pierwsi na boisko w ramach ósmej serii gier na trzecim szczeblu rozgrywkowym wyszli reprezentanci Diuny i AC Barki. Walczący o awans do I ligi zespół Pawła Tobolskiego potwierdził przedmeczowe prognozy i w zdecydowany sposób rozprawił się z ekipą Dariusza Wittkowicza. Kapitan Diuny poprowadził swój zespół do wygranej strzelając aż cztery gole. Miał też wsparcie w osobach m.in. Radosława Pisarka (2 gole) czy Dawida Wawrzonkowskiego (1 gol, 2 asysty), którzy wydatnie pomogli Diunie w odniesieniu zwycięstwa. AC Barka zagrała bezbarwnie, bez polotu, bez błysku i bez pomysłu. W zasadzie wyróżnić możemy wyłącznie Sławomira Klingera, który miał udział przy wszystkich trafieniach swojej drużyny (2 gole, 1 asysta). Diuna jest po tej kolejce szóstym zespołem w tabeli, ale ma w zasięgu wzroku nawet pozycje na podium. AC Barka okupuje jedenastą pozycję w tabeli i ma pięć punktów przewagi nad dwunastym ADP Celtic.

Cukiernia Sowa 10:2 ADP Celtic

Podobnie jak w pierwszym spotkaniu tej serii gier tak i w drugim doszło do zdecydowanie jednostronnego widowiska. Wynik niemal identyczny, obraz gry też, różnica wynika jedynie w autorach sukcesu, akcenty rozłożyły się bowiem na kilku graczy. Ze strony Cukierni Sowy błysnęli Mateusz Katafiasz (4 gole, 1 asysta), Dariusz Jaszkowski (3 gole, 2 asysty), Michał Bartnik (2 trafienia) i Piotr Wojciechowski (1 gol, 3 asysty). ADP Celtic mógł liczyć wyłącznie na duet Radosław Szmiyt – Krzysztof Sarbiewski: pierwszy asystował, drugi strzelał. Sarbiewski mógł zaliczyć hat-tricka, ale nie wykorzystał rzutu karnego. Celtowie pałętają się w ogonie tabeli, z kolei Cukiernia Sowa z siedemnastoma oczkami w dorobku czai się tuż za strefą premiowaną awansem do pierwszej ligi.

Wzgórzaki FC 1:3 Epaka.pl Przesyłki Kurierskie

Ostatnie sobotnie starcie było pierwszym i zarazem ostatnim pojedynkiem, w którym można mówić o jakichkolwiek emocjach, zacięciu i walce o tryumf do końcowego gwizdka. Po raz kolejny w tym sezonie o sukcesie Epaka.pl Przesyłki Kurierskie przesądził nie kto inny jak Denis Duszyński. Kapitan swojej ekipy stanowi absolutny wzór, jest zawodnikiem, bez którego jego zespół traci kilkadziesiąt procent swojej wartości. W pojedynku z Wzgórzakami FC miał on udział przy wszystkich bramkach, jedną strzelił, dwie wypracował. Trzeci w klasyfikacji strzelców i drugi w rankingu rozgrywających – ten zawodnik ma wszelkie papiery ku temu by sięgnąć po tytuł MVP sezonu. Jego doskonałe występy odciskają swoje piętno na pozycji Epaka.pl Przesyłki Kurierskie w tabeli, ekipa w czerwonych kompletach okupuje pozycję wicelidera i jest to wynik wręcz sensacyjny. Wzgórzaki FC Marka Zdrojewskiego po raz piąty w sezonie schodzili z boiska pokonani, trudno o sukcesy kiedy strzela się przez 70 minut boju zaledwie jednego gola. Wydaje się, że w tym meczu zgasły ostatnie iskry nadziei na awans.

PKS Fordon 4:20 Beer&Fun

Kto by się spodziewał, że po wygranej w inauguracyjnej serii gier PKS Fordon zaliczy zjazd  szybki niczym rekord świata w bobslejach? Siedem kolejnych porażek poniesionych w kiepskim stylu to nie jest wynik, na który liczyli sympatycy beniaminka. Beer&Fun po niemrawym początku wchodzi na coraz wyższe obroty, a wygrana z PKS Fordon sprawia, że są na czwartym miejscu i mają wszystkie papiery ku temu by w przyszłym sezonie występować w wyższej lidze. W niedzielny poranek kolektyw Bartosza Gwiazdowskiego brylował i w pełni kontrolował boiskowe wydarzenia. Znakomite zawody rozegrał Bartłomiej Stempień, który ośmiokrotnie pakował piłkę do bramki rywala. Cztery gole jakie zdobył Jacek Madeja to także wynik godny najwyższej pochwały. Na uwagę zasługuje też hat-trick Marka Brodzińskiego. PKS Fordon zamyka ligową stawkę i nic nie wskazuje na to by mógł wyjść z marazmu.

Dolina Grabów 26:0 The Red Devils

Czarne 70 minut dla Eryka Grossa i jego kolegów z defensywy. The Red Devils mogli się poczuć jak ofiary brutalnej napaści, w której zostali obrabowani, pobici i pozostawieni bez ubrań na środku pustyni. Dwaj beniaminkowie obrali zupełnie różne azymuty, o ile The Red Devils dołują i idą na samo dno, o tyle Dolina Grabów bawi się w najlepsze i za nic w świecie nie chce opuszczać wygodnego fotela lidera. Maciej Górzyński wkręcał rywali w ziemię, jego 8 goli i 5 asyst robią olbrzymie wrażenie. Równie mocne wrażenie pozostawił po sobie Paweł Górzyński, który popisał się 7 trafieniami i 6 ostatnimi podaniami. Odrobinę mniej imponujący występ, aczkolwiek również godny pochwały, zaliczył Mateusz Kotlarski, autor czterech goli. Świetnie zagrał też Mateusz Chrzanowski (3 gole, 6 asyst), hat-trickiem popisał się również Piotr Miś, który w poprzednich spotkaniach był pierwszoplanową postacią w ekipie lidera. Występ, po którym trudno wyobrazić sobie Dolinę Grabów na innym miejscu w lidze niż na pierwszym.

FC Manhattan/Kozuch-Bud.pl 23:3 Boroch Auto Service

Rzadko zdarzają nam się dwie tak diametralnie różne połówki. Pierwsza odsłona to wyrównany pojedynek dwóch godnych siebie rywali, w którym to błyszczał gracz Boroch Auto Service, autor hat-tricka, Arkadiusz Basendowski. 3:4 to nie był wynik, który mógłby zabić marzenia ekipy Sławomira Kaczmarka o tryumfie. Druga połowa to coś absurdalnego, Boroch Auto Service stanął w miejscu, przestał grać w piłkę i w absurdalny sposób dał sobie wbić 19 goli.  Zawodnicy Bartosza Lutoborskiego znacznie poprawili swoje statystyki indywidualne, a bilans bramkowy prezentuje się teraz zdecydowanie okazalej. Królami polowania zostali Dawid Wiśniewski (7 goli, 5 asyst), Krzysztof Kożuchowski (6 goli, 5 asyst), Szymon Boniecki (4 gole, 2 asysty) i Krystian Szpotański (3 gole, 3 asysty). Po tej wygranej odżyły marzenia FC Manhattan/Kozuch-Bud.pl na awans do I ligi, nie będzie to zadanie łatwe, ale pięć punktów straty do miejsca premiowanego awansem nie jest dystansem nie do odrobienia. Boroch Auto Service traci taki sam dystans do czołowej czwórki, ale po tym co pokazali w niedzielnym boju trudno mieć jakiekolwiek nadzieje na sukces i awans na zaplecze elity.