Zielony
Jumpinplace park trampolin
Salonik Piłkarski Fair Play
pizza Da Vinci

6. KOLEJKA SUPERLIGI WIOSNA 2017 - RELACJA

SENSACYJNA PORAŻKA LIDERA

6. KOLEJKA SUPERLIGI WIOSNA 2017 – RELACJA

Naprawdę niewiele wskazywało na to, by w szóstej serii gier punkty stracił zespół Beds.pl. Przeciwnik ze środka tabeli, będący świeżo po ostrym laniu od PECA Galaktycznych, do tego forma lidera godna najwyższych pochwał i pewne przodownictwo w tabeli… piłka nożna potrafi jednak pisać przeróżne scenariusze, a ten z sobotniego wieczoru był ponad wszelką wątpliwość nieprawdopodobny.

Dach-Bud 2:16 DOZ.PL

Patrząc na losy obecnego sezonu wydawać by się mogło, że z lekką przewagą psychologiczną do spotkania powinien podejść zespół Mateusza Borkowskiego. Dach-Bud zdobył w tegorocznych rozgrywkach kilka oczek więcej od pogrążonych w kryzysie Aptekarzy i także w piątkowy wieczór rozpoczął mecz od mocnego uderzenia. Za sprawą Marcina Andrzejewskiego biało-czarni szybciutko objęli prowadzenie. Na nieszczęście Dach-Budu na kolejnego gola potrzebowali aż 75 minut, w czasie których DOZ.PL ładował bramkę za bramką. Ostatecznie licznik ekipy Dariusza Lewandowskiego zatrzymał się na szesnastce, bo tyle razy piłkę z siatki wyjmować musiał Borkowski. Aptekarze zagrali tak, jak gdyby chcieli wylać całą swoją frustrację i złość dotychczasowymi wynikami. Wynik ze wszech miar imponujący, podobnie jak dorobki indywidualne Macieja Szołdry (5 goli, 1 asysta), Bartłomieja Świątka (4 bramki, 1 asysta) i Roberta Lewandowskiego (hat-trick). Skok o dwie pozycje i podreperowanie bilansu bramkowego to dobry omen przed kolejnymi starciami. To jednak Dach-Bud wciąż wyprzedza DOZ.PL w superligowej klasyfikacji.

Beds.pl 4:6 Seto Pools

Początek pierwszego sobotniego pojedynku był iście piorunujący. Kto spóźnił się na ten pojedynek o zaledwie dziesięć minut był już cztery gole w plecy. Strzelaninę rozpoczął Łukasz Stasiak, na którego odpowiedź błyskawicznie wystosował duet Damian Słomski – Michał Lewandowski. Prowadzenie Seto Pools trwało jednak zaledwie kilkadziesiąt sekund, gdyż swój kunszt pokazał Rafał Werbski wyprowadzając Beds.pl na prowadzenie. Przed przerwą Seto Pools było już bezradne pod bramką Łukasza Detmera, z kolei ich defensywa pozostawiała wiele do życzenia. Z nieporadności rywali korzystali Jakub Klasło i ponownie Rafał Werbski i chyba nikt nie spodziewał się, że będą to ostatnie trafienia lidera w tym meczu. Impuls do walki na samym początku drugiej odsłony dał Damian Słomski, który tuż po wznowieniu gry zdobył gola kontaktowego. Dwanaście minut później do remisu doprowadził najlepszy tego dnia na placu gry Michał Lewandowski, a cztery minuty później za sprawą Łukasza Betleja Seto Pools wyszło na prowadzenie. Wszyscy sympatycy Seto Pools przeżywali najdłuższe minuty swojego życia, kiedy to Beds.pl raz po raz zagrażał bramce Dawida Zientary. Napór narastał, ale efektu bramkowego nie było. Wszyscy mieli świadomość, że głównym atutem i znakiem rozpoznawczym Beds.pl jest od wielu miesięcy piorunująca końcówka, w której to niejednokrotnie odwracali losy meczów. Tym razem jednak do kolejnego zwrotu akcji nie doszło, a kropkę nad i postawił sekundy przed końcowym gwizdkiem Paweł Pikulski. Sensacja stała się faktem!

Prawnicy OIRP Bydgoszcz 3:3 Focus Solec Kujawski (karne: 6:7)

Po sensacyjnym pojedynku z 19:30 przyszedł czas na hit kolejki. Poprzeczka została zawieszona bardzo wysoko, ale gracze Prawników OIRP Bydgoszcz i Focusa Solec Kujawski spisali się na medal, zapewniając nam ponad osiemdziesiąt minut znakomitego widowiska. Spotkanie nie obfitowało co prawda w grad bramek, ale była to zasługa znakomicie poukładanych formacji defensywnych. Pierwsze co rzucało się w oczy to fakt, że obie drużyny są w gazie i ich akcje naturalnie układają się w zgrabną całość. Strzelanie rozpoczął kapitan Focusa Solec Kujawski Paweł Elszyn, a odpowiedź na trafienie fenomenalnego napastnika przyszła na dwie minuty przed przerwą. Autorem gola wyrównującego był Jan Poczwardowski. Po przerwie Focus Solec Kujawski ponownie wyszedł na prowadzenie, tym razem za sprawą Patryka Łabejszy. Prawnicy OIRP Bydgoszcz nie załamali się, co więcej, potrafi odgryźć się rywalom aż dwukrotnie. Jan Burker i Kajetan Hernet znajdowali bowiem sposób na Kacpra Klonka. Z roli goniącego bardzo dobrze wywiązał się też zespół Focusa, który potrzebował zaledwie trzech minut by zdobyć gola na 3:3. Strzelcem bramki był Patryk Otlewski. W regulaminowym czasie gry gole już nie padły, a zwycięzcę wyłonić musiał konkurs rzutów karnych. Jeden błąd więcej popełnili zawodnicy Daniela Eksterowicza i dwa punkty powędrowały na konto ekipy z Solca Kujawskiego, która tym samym odskoczyła od swoich oponentów na odległość dwóch oczek i wskoczyła na fotel wicelidera.

Bohamet S.A. 6:2 BWS

W meczu Bohametu S.A. z BWS spodziewaliśmy się wyrównanego spektaklu z lekkim wskazaniem na ekipę Mateusza Śliwińskiego. O to, by emocji nie zabrakło od samego początku zadbał właśnie kapitan Bohametu S.A., który wpakował piłkę do siatki już w drugiej minucie – na swoje nieszczęście, do własnej bramki. Z ratunkiem pospieszył jednak Łukasz Lutowski i już po chwili na tablicy wyników mieliśmy remis. Kolejne minuty stały pod znakiem niewykorzystanych sytuacji pod obiema bramkami, a piłka jak zaczarowana nie wpadała do sieci. Impas strzelecki przerwał dopiero Piotr Lassota, a chwilę później trzeciego gola dla swojej ekipy zdobył Jarosław Szymański. Przed przerwą wynik podwyższył jeszcze Niekrasz i na odpoczynek Bohamet S.A. schodził w bardzo dobrych nastrojach. Druga odsłona również rozpoczęła się od szybkiego gola, autorem którego był ponownie Szymański. Strzelanie dla Bohametu S.A. skończył w 59. minucie spotkania Niekrasz, a BWS stać było jedynie na bramkę z rzutu wolnego autorstwa niezawodnego Krzysztofa Żórawskiego. Więcej goli nie padło, BWS zaliczył kolejną porażkę i osunął się w tabeli na dwunaste miejsce. Bohamet S.A. walczy o miejsce w górnej połówce tabeli i od tej strefy oddziela ich zaledwie jedna lokata.

Niebiesko-Czarni 6:6 Simi Solec Kujawski (karne: 4:5)

Simi Solec Kujawski był przed tą kolejką jedyną drużyną bez choćby jednego punktu w dorobku. Spotkanie z Niebiesko-Czarnymi wydawało się być doskonałą okazją do odwrócenia złej karty, wszak gracze Macieja Guzowskiego zbierali ostatnio same baty. Wynik remisowy jaki padł w tej rywalizacji jest dość krzywdzący dla zawodników Pawła Hodura, którzy przez cały mecz odskakiwali od rywali ale nie potrafili utrzymać ciężko wywalczonego prowadzenia. Niebiesko-Czarni, niczym wściekłe psy, doskakiwali do oddalających się przeciwników i zmniejszali dystans by na dwie minuty przed końcem wyszarpać wynik remisowy. W konkursie rzutów karnych sprawiedliwości stało się zadość i tryumfowała ekipa Simi Solec Kujawski. Jedynym piłkarzem, który pomylił się przy rzucie karnym był Kacper Kilan, ale trudno mieć do niego pretensje. Jego dwa gole, w tym ten ustalający wynik rywalizacji, były niezbędne dla ekipy Macieja Guzowskiego by móc myśleć o jakiejkolwiek zdobyczy punktowej.

PECA Galaktyczni 4:3 Brygada – VOLCANO

W zapowiedzi pisaliśmy, że mecz ten może być przedsmakiem El Clasico. Kto by pomyślał, że nasza prognoza okaże się tak prorocza. Dwa gole najlepszego na boisku gracza? Zaliczone. Zwycięski gol MVP spotkania w ostatniej akcji meczu? Jak najbardziej. Bezpośrednia czerwona kartka? Ależ owszem. Oczywiście kilka różnic by się znalazło, między innymi w liczbie kibiców czy poziomie gry, ale emocji ten mecz dostarczył nam równie wiele co słynna potyczka hiszpańskich gigantów. Mecz lepiej rozpoczął zespół Mirosława Cierzniakowskiego co udokumentowane zostało dwoma bramkami. Trzeci gol dla brązowego medalisty sprzed roku w 46. minucie zdawał się zamknąć emocje w tym spotkaniu. Nic jednak bardziej mylnego. Brygada – VOLCANO nie załamała się i ruszyła do odrabiania strat. Bartosz Kujawa strzelił pierwszego gola, kapitan Paweł Maciejewski po dwóch minutach zdobył bramkę kontaktową, a na trzynaście minut przed końcem Remek wyrównał stan rywalizacji. Na domiar złego dla PECA Galaktycznych czerwoną kartkę otrzymał Tomasz Zaborowski i wydawało się, że to gracze w niebiesko-czarnych strojach będą bliżej zdobycia zwycięskiego gola. Wynik jednak się nie zmieniał, do końca meczu pozostawały sekundy i wtedy to kunsztem popisał się najlepszy na boisku Paweł Kaniewski, który rzutem na taśmę zapewnił swojej ekipie komplet punktów. Radość Mirosława Cierzniakowskiego i spółki była trudna do opisania, takie zwycięstwa cieszą podwójnie. Olbrzymi szacunek dla goniących, którym do szczęścia zabrakło naprawdę bardzo niewiele.