pizza Da Vinci
PAAK hurtownia sportowa
Salonik Piłkarski Fair Play
Jumpinplace park trampolin

5. KOLEJKA SUPERLIGI WIOSNA 2017 - RELACJA

MARAZM SIMI SOLEC KUJAWSKI TRWA W NAJLEPSZE

5. KOLEJKA SUPERLIGI WIOSNA 2017 - RELACJA

20170413111400_bd98f43a0a93772a5702c6e654f707d2.jpg

Nie ma co ukrywać, że terminarz nie był sprzymierzeńcem Simi Solec Kujawski w początkowej fazie sezonu. Mecze z ich udziałem w poprzednich sezonach kazały jednak wierzyć, że ekipa Pawła Hodura będzie w stanie urywać punkty faworytom. Niestety, minęło już pięć kolejek, a na koncie zielonych wciąż okrągłe zero. W niedzielę ulegli Bohametowi S.A., który o superligowy byt musiał rok temu walczyć w barażach.

Focus Solec Kujawski 7:5 DOZ.PL

Zmagający się z olbrzymimi problemami zespół Aptekarzy po raz kolejny kończy weekend bez zdobyczy punktowej. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że widać postęp w poczynaniach ekipy Dariusza Lewandowskiego. Mecz z drużyną Pawła Elszyna zaczął się dla nich w sposób kapitalny, gdyż po kwadransie prowadzili już z faworytami 2:0. Potem jednak trzeci bieg załączyła lokomotywa z Solca Kujawskiego, która w przeciągu dwudziestu minut czterokrotnie aplikowała gole Mateuszowi Widzińskiemu. Brylował zwłaszcza kapitan Elszyn, który dwukrotnie wpisywał się na listę strzelców. Przed przerwą do głosu ponownie doszli przedstawiciele Aptekarzy, którzy strzelili gola kontaktowego i zmarnowali rzut karny, który mógłby sprawić, iż na tablicy rezultatów ponownie widniałby remis. Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić, czego dowód mieliśmy w drugiej połowie, kiedy to Focus Solec Kujawski odjechał na odległość trzech goli. DOZ.PL złapało raz jeszcze kontakt z oponentem za sprawą fenomenalnego Bartłomieja Świątka, lecz mecz „zabił” swoim golem Kamil Jarzęczka. Gracze Pawła Elszyna kontrolowali przebieg meczu do samego końca i nie pozwolili rywalom na ponowne zbliżenie się na odległość jednego gola.

Simi Solec Kujawski 5:6 Bohamet S.A.

20170413111359_c627a90d99433eac44fd51193e98a51e.jpg

Spotkanie dwóch drużyn mających w tym sezonie olbrzymie problemy z kolekcjonowaniem punktów. O ile Bohamet S.A. był w stanie otworzyć już swoje konto punktowe, o tyle gracze Pawła Hodura wciąż szukali swoich pierwszych oczek. Lepiej mecz zaczęli gracze Mateusza Śliwińskiego, gdyż w dwunastej minucie gola dającego prowadzenie zdobył Michał Kodranc. Na wyrównanie Pavla Gorobetsa czekać musieliśmy wyłącznie sześć minut, ale już kolejna akcja przyniosła drugie trafienie dla Bohametu S.A. Strzał Michała Delińskiego był nie do zatrzymania dla Pawła Gozimirskiego. Simi Solec Kujawski zdołało nie tylko doprowadzić do wyrównania, ale też wyjść na prowadzenie. Przed przerwą jednak różnica goli została zniwelowana i gwizdek kończący pierwszą odsłonę zastał wynik nierozstrzygnięty. Druga część gry przez długie fragmenty przebiegała pod dyktando Bohametu S.A., Łukasz Lutowski i Jarosław Szymański zadbali o to, by defensywa miała odrobinę oddechu. Do 68. minuty wszystko układało się perfekcyjnie, a trzybramkowe prowadzenie pozwoliło im wierzyć, że nic złego ich już nie spotka. Wtedy to jednak po raz kolejny znać o sobie dał człowiek-instytucja w Simi Solec Kujawski, czyli Pavel Gorobets. Strzelił on bowiem swojego trzeciego i czwartego gola w tym spotkaniu, trzymając przy życiu swój zespół do ostatnich sekund. Ostatecznie misja doprowadzenia do remisu zakończyła się fiaskiem i trzy punkty powędrowały na konto paczki Mateusza Śliwińskiego.

Niebiesko-Czarni 3:7 Dach-Bud

Trwa czarna passa Niebiesko-Czarnych. Rewelacyjny start i ogranie PECA Galaktycznych dało mylne wyobrażenie o potencjale graczy Macieja Guzowskiego. Zamiast poszybować po kolejne oczka ekipa Niebiesko-Czarnych popadła w stagnację i konsekwentnie osuwała się w dół tabeli. Mecz z Dach-Budem miał być dobrą okazją na przełamanie, jednak nic z tego nie wyszło. Gracze Mateusza Borkowskiego prezentują się na wiosnę bardzo dobrze, a o swoich umiejętnościach przekonali nas zwłaszcza w drugiej części gry, kiedy to odjechali przeciwnikom na odległość kilku bramek. Jak to zwykle w meczach Dach-Budu bywa, ostrej gry był aż nadmiar, efektem czego aż pięć żółtych kartek dla zawodników obu drużyn. Najlepsze statystyki indywidualne wykręcili w niedzielę Artur Brzeziński i Marek Schulz, którzy dwukrotnie trafiali do bramki strzeżonej przez Pawła Zalewskiego. Po tym spotkaniu Dach-Bud wykatapultował się na dziewiątą pozycję, z kolei Niebiesko-Czarni wciąż flirtują z miejscem spadkowym mając nad nim zaledwie trzy punkty przewagi.

Seto Pools 1:6 PECA Galaktyczni

Drużyna Macieja Lewandowskiego weszła w sezon naprawdę udanie, czego nie można było dotychczas powiedzieć o paczce Mirosława Cierzniakowskiego. Porażki z Niebiesko-Czarnymi i BWS z pewnością nie były wkalkulowane przez prezesa PECA Galaktycznych. Wobec takich wpadek margines błędu został błyskawicznie wyczerpany, a ofiarą złości trzeciej drużyny z jesieni paść miał zespół Seto Pools. Tak też się faktycznie stało, choć to za sprawą Michała Spodniewskiego właśnie Seto Pools wyszło na prowadzenie. Któż by się spodziewał, iż będzie to jedyny gol zespołu w biało-czarnych strojach w niedzielny wieczór. Mimo kilku prób Kacper Cierzniakowski pozostawał później bezbłędny. Kluczowym momentem spotkania była czerwona kartka dla Mikołaja Karaszewskiego, który zbyt nerwowo zareagował na zagrywkę Tomasza Zaborowskiego mającą bardzo mało wspólnego z grą fair-play. Mający trudny wieczór arbiter podjął decyzję, która wywołała na trybunach sporo kontrowersji, a wobec której PECA Galaktyczni strzelili gola na 3:1 i nie dali sobie wydrzeć wywalczonego prowadzenia. Ostatecznie licznik żółto-czerwonych stanął na sześciu bramkach.

Kasa Stefczyka 4:6 Beds.pl

Bezwzględny szlagier piątej serii gier wywoływał mnóstwo dyskusji w siernieczkowym światku. Potykały się ze sobą drużyny, które wygrywały jak dotychczas wszystko co tylko mogli. Ktoś jednak musiał w końcu stracić pierwsze oczka, pozostawało pytanie kto. Rozpędzona Kasa Stefczyka mierzyła się z hegemonami z Beds.pl i mecz ten był prawdziwą – jakby to ujął Tomasz Hajto – truskawką na torcie. Piękne akcje, wielkie emocje, świetne bramki i hitchcockowska dramaturgia wbijały nas w fotele. Decydujące okazały się ostatnie minuty meczu, które po raz kolejny pokazały jak silną mentalnie drużyną jest Beds.pl. Mimo dwukrotnej utraty dwubramkowego prowadzenia gracze Beds.pl potrafili raz jeszcze wytrzymać presję i zadać brutalne ciosy. Decydującą postacią w niedzielnym szlagierze był bez dwóch zdań Bartosz Zwierzchowski, autor dwóch trafień i dwóch asyst. Jego gra to był istny majstersztyk. Dwa gole zdobyli też znakomici Grzegorz Przybyszewski (Kasa Stefczyka) i Rafał Werbski (Beds.pl), ale brawa za stworzenie kapitalnego widowiska należą się wszystkim piłkarzom uczestniczącym w tym meczu.

***

PECA Galaktyczni 11:5 Kasa Stefczyka

Porażka po zaciętym boju z Beds.pl nie zmieniła ambicji i celów Kasy Stefczyka, która rozpoczęła sezon w sposób iście królewski. PECA Galaktyczni z kolei po niemrawym starcie chcieli szybko wrócić do nawyku wygrywania i bardzo cenny krok wykonali pokonując Seto Pools. Bezpośrednie starcie obu zespołów we wtorkowy wieczór było więc okazją do porównania dwóch ekip z podobnymi celami. Niestety, Adrian Dylas nie desygnował do gry zbyt wielu zawodników i kadra Stefczyków wyglądała ubogo przy licznej paczce Mirosława Cierzniakowskiego. W dużej mierze uwarunkowało to przebieg spotkania, które przebiegało pod dyktando PECA Galaktycznych. O ile w pierwszej połowie Kasa Stefczyka potrafiła jeszcze jako tako odpierać zapędy trzeciej drużyny Superligi futsalu, o tyle druga odsłona była już koncertem żółto-czerwonych. Świetną partię rozegrał Damian Tokarski, autor aż czterech goli dla swojej drużyny. Hat-trickiem popisali się Damian Kortas (PECA Galaktyczni) oraz Jakub Makowski (Kasa Stefczyka), którzy również byli fundamentalnymi postaciami wtorkowego widowiska. Dzięki zwycięstwu PECA Galaktyczni zrównali się punktami ze Stefczykami i są na dobrej drodze do podgonienia uciekającej bezlitośnie czołówki.