pizza Da Vinci
Zielony
Salonik Piłkarski Fair Play
Jumpinplace park trampolin

3. KOLEJKA I LIGI WIOSNA 2017 - RELACJA

BEER&FUN W WERSJI MURUJ&KONTRUJ

3. KOLEJKA I LIGI WIOSNA 2017 – RELACJA

Naszpikowane gwiazdami Abvergo mierzyło się z zespołem Beer&Fun, który w jedynym dotychczas rozegranym meczu uległ srodze zespołowi Shadows. Eksperci nie mieli wątpliwości, że zwycięzcą mógł być wyłącznie zespół Jarosława Kamińskiego, tymczasem fenomenalna dyspozycja żółto-niebieskich przy odrobinie szczęścia sprawiła, że to właśnie Bartosz Gwiazdowski i spółka wydarli z siernieczkowej murawy komplet oczek.

Beer&Fun 5:1 Abvergo

Pierwsza połowa inauguracyjnego spotkania trzeciej serii gier nie należała do imponujących. Abvergo miało dużą przewagę, ale za sprawą kapitalnie spisującej się defensywy dowodzonej przez Dominika Suchowskiego wynik do przerwy brzmiał 1:0. Impotencja strzelecka Beer&Fun trwała jednak tylko 40 minut. Druga połowa to był już prawdziwy popis ekipy Bartosza Gwiazdowskiego. Jeszcze lepiej w bramce spisywał się kapitalny Suchowski, który miał przy okazji wiele szczęścia. To jednak sprzyja lepszym, a lepsza w sobotnie wczesne popołudnie była zdecydowanie ekipa ubrana w żółto-niebieskie stroje. Czarnocki, Libera, Siuda i duet Madeja-Madeja załatwił sprawę w drugiej części gry i pierwsze zwycięstwo na szczeblu pierwszej ligi stało się faktem. Sfrustrowane Abvergo nie tak wyobrażało sobie start ligi, po trzech kolejkach okupują oni piąte miejsce z dużą stratą do prowadzącego Zakładu O Kredyty.

Mikron 14:4 Shadows

Inauguracyjny mecz w PLA Siernieczek zespół Mikronu skończył zwycięskim remisem z Rafmontem, pokazując przy tym kawał porządnej piłki. Debiutancka trema szybko jednak minęła i mecz z Rona Leader był już demonstracją siły drużyny Przemysława Grochowicza. Spotkanie z silną ekipą Shadows miało dać odpowiedź w jakim miejscu znajduje się obecnie Mikron. Odpowiedź jest dość niepokojąca dla reszty ligi, otóż Mikron jest w formie kosmicznej. Świński remis, czyli wygrana 14:4 z ekipą Patryka Żubki, imponująca łatwość w dochodzeniu do sytuacji bramkowych i fenomenalna kondycja fizyczna sprawiły, że Mikron nie dał szans swoim przeciwnikom. Ta drużyna ma papiery by zdziałać w tym sezonie rzeczy wielkie. Shadows byli w cieniu swoich rywali i w zasadzie trudno powiedzieć o nich jakikolwiek komplement. Pod bramką oponentów szaleli Piotr Woźniak (5 goli), Lars Lemańczyk (4 bramki, 1 asysta) oraz Albert Maciejewski (2 bramki, 3 asysty), a wielką elegancją (i dwoma golami) popisywał się również Grzegorz Szulc.

Rafmont 4:4 Rona Leader (karne: 2:3)

Przyznajemy się bez bicia, nie dawaliśmy przed tym spotkaniem większych szans drużynie Włodzimierza Rony. Ich porażka 3:17 z Mikronem uśpiła naszą czujność, ale przede wszystkim posłała w hibernację czujność Rafała Jaranowskiego i spółki. Zamiast pogromu była nerwówka, a Rafmont zanotował mecz-kalkę w stosunku do swojego pierwszego starcia w tych rozgrywkach. Ponownie remis 4:4 i ponownie porażka w konkursie rzutów karnych. Świetnie poczynał sobie Bartosz Zimmermann, który zdobył dwa gole w tym spotkaniu, ale show skradł reprezentant Rona Leader. Patryk Kowalski, bo o nim mowa, pozamiatał rywali we wszystkich konkurencjach. Trzy bramki, jedna asysta, tytuł najlepszego rozgrywającego meczu i pewnie egzekwowany rzut karny – koncert gry tego zawodnika, któremu Rona Leader zawdzięcza swoje pierwsze punkty w nowym sezonie.

Bajka 1:4 Zakład O Kredyty

Przedłużony do wtorku weekend mógł dużo wyjaśnić w układzie tabeli. Zakład O Kredyty rozgrywał bowiem dwa spotkania, z których chciał wycisnąć maksimum. Głębia składu ekipy Pawła Drozdy i kilka znaczących wzmocnień każe stawiać ten zespół w roli kandydata do medalu, ale – jak to zwykle w takich sytuacjach bywa – o wszystkim miało zdecydować boisko. Pierwszy mecz tego mini-maratonu przebiegł zdecydowanie po myśli faworytów. Bajka nie miała w tym spotkaniu wiele do powiedzenia, a Zakład O Kredyty spokojnie kontrolował przebieg wydarzeń. Brylował Sebastian Błaszak (gol i asysta), swoje pierwsze dwa trafienia w nowym zespole zaliczył Łukasz Rydzkowski, a w bramce przez 79 minut czyste konto zachowywał fenomenalny Paweł Kitowski. Dopiero przypadkowa ręka i rzut karny pozwoliły Rafałowi Klingerowi na zdobycie honorowego gola.

***

Zakład O Kredyty 6:2 Rafmont

Wtorkowy wieczór również przebiegał pod dyktando Zakładu O Kredyty. Po dwóch remisach z rzędu Rafmont miał apetyty na komplet oczek. Dawał ku temu wszelkie argumenty, wszak przy ulicy Kaplicznej stawiła się prawdziwa horda zawodników w białych koszulkach. Rafał Jaranowski i spółka nie mieli na ich nieszczęście tyle jakości co ilości. Po raz kolejny to ekipa Pawła Drozdy dyktowała warunki gry, a kilka zmian w składzie nie sprawiło żadnej różnicy względem ich niedzielnych popisów. Umówmy się jednak, gdy na pozycji bramkarza ma się takich fachowców jak nieobecny we wtorek Paweł Kitowski i pełniący funkcję jego zastępcy Marcin Czajka, można z wielkim spokojem rozprowadzać piłkę i cieszyć się grą. Spotkanie z Rafmontem było dla Zakładu O Kredyty kopią meczu z Bajką. Ponownie szczelna obrona i błyskawiczne kontrataki dawały wymierne efekty, ponownie przez ponad 75 minut udawało się utrzymywać czyste konto i… ponownie nie udało się takowego konta utrzymać. To jednak bardzo małe zmartwienie, ale gdy ma się tak silną kadrę, w której główną rolę odegrać może praktycznie każdy zawodnik, każdy mały mankament urastać może do miana wielkiego problemu. We wtorek największe pochwały spłynęły na Tomasza Puszkiewicza i Radosława Zużydłę. Nieobecni w niedzielnym spotkaniu z Bajką zawodnicy popisywali się solidarnie dwoma golami i jedną asystą i odłożyli marzenia Rafmontu o pełnej puli przynajmniej o kilka dni.