Salonik Piłkarski Fair Play
Jumpinplace park trampolin
pizza Da Vinci
Zielony

10. KOLEJKA I LIGI FUTSALU 2016/17 – RELACJA

LIDER GUBI PELETON

10. KOLEJKA I LIGI FUTSALU 2016/17 – RELACJA

Sytuacja za plecami Immobile jest nadzwyczaj interesująca. Wicelidera i czwarty w tabeli Dach-Bud dzieli zaledwie jedno oczko. Walka o medale będzie niezwykle zacięta, ale wydaje się, że ten najcenniejszy kruszec nie ma prawa powędrować w inne ręce niż te graczy Pawła Kitowskiego. Kolejne zwycięstwo w meczu na szczycie sprawiło, że dystans dzielący ściganego i ścigających zwiększył się do pięciu punktów.

Są Gorsi 8:7 Czarni – Pizza 4DON

Inauguracyjny pojedynek dziesiątej serii gier pierwszej ligi nie zapowiadał się szczególnie interesująco. Ot, ligowa młócka na dnie zaplecza elity. W rzeczywistości jednak otrzymaliśmy towar, który moglibyśmy sprzedawać na równi z najlepszymi bojami w Superlidze. Bardzo wyrównany pojedynek i walka o pierwsze punkty w sezonie bardzo pozytywnie nas zaskoczyła. Aż 15 bramek zobaczyli kibice zgromadzeni w sobotni wieczór na hali przy ulicy Czerkaskiej. O jednego gola lepsi okazali się Są Gorsi, którzy tym samym odskoczyli od ostatnich w tabeli Czarnych – Pizza 4DON. Znakomite partie rozegrali Przemysław Chylewski i Kamil Schreiber, którzy trzykrotnie umieszczali piłkę w siatce bramki strzeżonej przez Łukasza Kosa. Ten ostatni mógł z przodu liczyć na niezawodnego Marka Martina, który pięciokrotnie wpisywał się na listę strzelców. Mimo wielu starań i dążenia do konkursu rzutów karnych zabrakło kilku chwil by doprowadzić do remisu. Ostatecznie szampany wystrzeliły w szatni graczy Chylewskiego, którzy dawno nie zasmakowali zwycięstwa. Czarni – Pizza 4DON wciąż muszą na takie piękne chwile poczekać.

Dach-Bud 2:7 Immobile

Spotkanie to było bez dwóch zdań najciekawszym bojem dziesiątej serii gier. Aspirująca do pozycji lidera ekipa Dach-Budu musiała wygrać tę batalię by zrzucić z tronu swoich sobotnich adwersarzy. Zawodnicy Immobile przygotowali się jednak do tego meczu w sposób perfekcyjny i bez większych kłopotów ograli głównych konkurentów do pierwszego miejsca. Bilans ekipy Pawła Kitowskiego budzi najwyższy respekt: 8 meczów, 24 punkty, najlepszy atak i najlepsza obrona. Na rozkładzie mają całą śmietankę I ligi i trudno przypuszczać by w ostatniej kolejce nie uporali się z pogrążonymi w kryzysie zawodnikami Azzurrini. W sobotę na miano najbardziej wartościowego zawodnika meczu zapracował swoimi 2 golami i 1 asystą Jarosław Olszak, który poprowadził swój zespół do kolejnego arcyważnego zwycięstwa.

Azzurrini 9:23 Niebiesko-Czarni

Rozstrzygnięcie tego spotkania było dość łatwe do przewidzenia. Azzurrini desygnowali do gry czwórkę zawodników, co przy tak świetnie dysponowanym rywalu musiało skończyć się dla nich tragicznie. Nie ma tutaj co dorabiać teorii – gracze Marcina Błaszkiewicza zostali brutalnie zajechani, chociaż mogą się pocieszać faktem, że na dziesięć minut przed końcem przegrywali zaledwie pięcioma bramkami (8:13). Potem jednak doszczętnie opadli z sił, a napastnicy Macieja Guzowskiego z dziecinną łatwością zdobywali kolejne bramki. Swoje indywidualne statystyki znacznie poprawili zwłaszcza Tomasz Mikietyński (11 goli, 6 asyst) i Marcin Leśniewski (8 bramek, 5 asyst) i Damian Bejtka (hat-trick i 4 kluczowe podania). Tercet Mateusz Karaszewski – Patryk Batka – Dominik Obuchowski harował ile się dało, ale mimo bardzo dzielnej postawy nie zapobiegli oni katastrofie. Tym samym Azzurrini skazali się na walkę w rundzie rewanżowej w grupie spadkowej, z kolei Niebiesko-Czarni wciąż mają matematyczne szanse na miejsce w grupie pięciu najlepszych zespołów.

Bohamet S.A. 9:4 Zakład O Kredyty

Po jednostronnym widowisku z godziny 10:00 przyszedł czas na o wiele ciekawiej zapowiadający się bój pomiędzy dwiema drużynami walczącymi o miejsce na pudle. Bohamet S.A. i Zakład O Kredyty potrzebowali zwycięstwa w celu zaklepania sobie miejsca w rundzie rewanżowej w gronie najlepszych pięciu zespołów pierwszej ligi. Początek spotkania należał zdecydowanie do ekipy niedysponowanego Mateusza Śliwińskiego, który jednak całą swoją energię przelewał na swoich kolegów z wysokości boksu dla rezerwowych. W pewnym momencie Bohamet S.A. odjechał na odległość czterech bramek, a Zakład O Kredyty wyglądał jak bokser po ciężkim nokaucie. Tydzień temu jednak ekipa Pawła Drozdy pokazała, że stać ją na rzeczy nieprawdopodobne i podobnie jak w meczu z Azzurrini ruszyli w pogoń za korzystnym rezultatem. Świetna podcinka a’la Tomasz Frankowski w wykonaniu Michała Zgórskiego, instynkt Macieja Nawrota i geniusz techniczny Radosława Zużydły sprawiły, że różnica między obiema ekipami zmalała do jednego gola. Wtedy jednak swój koncert rozpoczął Łukasz Lutowski, który raz za razem zmuszał Marcina Czajkę do kapitulacji. Ostatecznie zawodnik ze śnieżnobiałymi włosami uzbierał aż pięć bramek, a dzięki jego heroicznej postawie Bohamet S.A. nie tylko zaklepał sobie udział w grupie mistrzowskiej, ale też wskoczył na trzecie miejsce w tabeli.