pizza Da Vinci
Salonik Piłkarski Fair Play
PAAK hurtownia sportowa
Zielony

9. KOLEJKA SUPERLIGI JESIEŃ 2016 - RELACJA

CYNICZNI MISTRZOWIE

9. KOLEJKA SUPERLIGI JESIEŃ 2016 - RELACJA

Przełom września i października miał mieć kolosalne znaczenie dla układu górnej części tabeli. Wszak BBF Kujawy, mający jeden mecz do nadrobienia, mógł dwoma meczami z bardzo trudnymi rywalami wywindować się na szczyt. W obu spotkaniach wyszarpał trzy punkty ogrywając przeciwników jednym golem. Cóż za wyrachowanie i zimna krew!

Prawnicy OIRP Bydgoszcz 2:3 BBF Kujawy

Ostatnie spotkania Prawników OIRP Bydgoszcz sprawiały, że ADHD nabawiłby się nawet najbardziej spokojny człowiek w naszym mieście. Stąd też na bój ekipy Jana Poczwardowskiego z aktualnymi mistrzami z BBF Kujawy nastawialiśmy się wyjątkowo optymistycznie. No i co tu dużo, mówić – nie zawiedliśmy się. Do przerwy duża niespodzianka, bowiem ambitni Prawnicy prowadzili po golu Karoliny Kapsel. W drugiej połowie koncertowe trzy minuty zaliczył Patryk Sieg, który wyprowadził swój zespół z opresji po czym dał BBF Kujawy prowadzenie. Sprawy ponownie się wyrównały w minucie sześćdziesiątej piątej, kiedy to Mateusz Rościszewski pokonał Jakuba Kołudkiewicza. Nie minęło jednak kolejnych kilkadziesiąt sekund, a na prowadzeniu ponownie była drużyna Przemysława Czajki. Do siatki trafił Paweł Wielewski i był to w nomenklaturze hokejowem Game-Winning Goal. Szalenie cenne trzy punkty powędrowały zatem na konto BBF Kujawy, które zrobiło kolejny gigantyczny krok w kierunku obrony mistrzostwa. Wielki szacunek dla Prawników OIRP Bydgoszcz za stworzenie kapitalnego widowiska i napędzenie sporego stracha wiosennemu czempionowi.

Niebiesko-Czarni 11:7 Bohamet S.A.

Mecz dwóch diametralnie różnych połówek. Jako żywo staje nam przed oczami spotkanie Kazachstanu z Polską. Także w sobotę druga z ekip weszła w spotkanie mocnym uderzeniem i do przerwy w pełni kontrolowała boiskowe wydarzenia. Dla Bohametu S.A., osłabionego brakiem Jarosława Szymańskiego, była to naprawdę rewelacyjna połówka i aż trudno uwierzyć jak bardzo ich drużyna rozjechała się w drugich czterdziestu minutach. A właściwie to w ostatnich dwudziestu. Wszak do 60 minuty Bohamet S.A. prowadził różnicą czterech bramek i tylko szaleniec obstawiałby czterobramkowe zwycięstwo… rywali. W PLA Siernieczek nie ma jednak rzeczy niemożliwych, a to co pokazali gracze Macieja Guzowskiego to jest jakaś piłkarska abstrakcja. Nie wiemy co wstąpiło w zawodników Mateusza Śliwińskiego, ale nagle ktoś odłączył im wtyczkę. Stracić 9 bramek w dwadzieścia minut i dać sobie wydrzeć pewne niemal zwycięstwo to niestety wysokiej klasy frajerstwo. Wściekłość w obozie Bohametu S.A. uzasadniona, bo takiej drużynie nie wypada zrobić takiego babola. Nie umniejsza to zasług Niebiesko-Czarnych, którzy pokazali hart ducha i wolę walki godną najwyższego uznania. Tomasz Mikietyński (5 goli), Dawid Tomaszewski (3 bramki) i Damian Bejtka (2 gole) poprowadzili swój zespół do jednego z najlepszych come-backów jakie te rozgrywki widziały. Cztery gole Michała Delińskiego w takim układzie nie mogą ucieszyć żadnego sympatyka Bohametu S.A., który zamiast powiększyć przewagę nad znajdującymi się w strefie barażowej Niebiesko-Czarnych do sześciu punktów dał się im brutalnie wyprzedzić. Niesamowity mecz na Kaplicznej.

SETO POOLS 3:5 DOZ.PL

SETO POOLS może przeżywa trochę gorsze miesiące, zdarzało im się walczyć o wyższe cele, ale wciąż jest to bardzo silny zespół, mogący w każdym meczu odpalić i sprawić sensację. Na taką ekipa Macieja Lewandowskiego liczyła w starciu z wiosennym wicemistrzem DOZ.PL. Chcący trzymać kontakt z czołówką Aptekarze nie mogli sobie pozwolić na kolejną stratę punktów. Realizację swojego planu rozpoczęli zgodnie z założeniami i do przerwy prowadzili już różnicą trzech bramek. Gol Dawida Gawęckiego na 1:3 mógł wlać w serca graczy SETO POOLS nadzieje na lepszy wynik, ale dublet Pawła Lewandowskiego dość skutecznie zabił w zawodnikach Macieja Lewandowskiego resztki nadziei. Dwa gole w końcowych fragmentach spotkania podpięły jeszcze SETO POOLS do prądu, ale DOZ.PL okazał się być zbyt doświadczonym zespołem by wypuścić z rąk taką przewagę. Zasłużone trzy punkty dla graczy Dariusza Lewandowskiego.

Focus Solec Kujawski 6:3 BWS

Gorączka sobotniej nocy skutecznie przetrzebiła składy obu zespołów. Fakt, iż nie grają już one o wyższe cele również mógł mieć wpływ na mizerną frekwencję. Ogólnie to gratulujemy samopoczucia, ale układ w tabeli sprawia iż po tym spotkaniu obie ekipy są tylko 2 punkty nad miejscem barażowym. BWS, który na początku sezonu trzymał się czuba tabeli, teraz notuje serię porażek niczym Abvergo. Focus Solec Kujawski jest cieniem zespołu, który kilkanaście miesięcy temu trząsł całą ligą. W tych smutnych okolicznościach przyszło obu drużynom bić się o kolejne punkty. Mecz bez większej historii, prowadzony pod dyktando ekipy Pawła Elszyna. Co prawda zespół Remigiusza Busiakiewicza jako pierwszy wyszedł na prowadzenie, ale jak go stracił, tak nie odzyskał do końca spotkania. Zdecydowanie kluczowym momentem spotkania był okres między minutą trzynastą a siedemnastą, kiedy to Focus Solec Kujawski wbił aż cztery gole. Takie momenty słabości nie mają prawa zdarzać się na tak wysokim poziomie. Wskutek słabych czterech minut BWS mocno ograniczył swoje szanse na dobry wynik.

Beds.pl 3:1 Kasa Stefczyka

Długo pachniało sensacją w ostatnim z sobotnich pojedynków dziewiątej serii gier. Kasa Stefczyka prowadziła z Beds.pl 1:0 i wynik ten utrzymywał się  przez ponad 2/3 meczu. Bartosz Benetkiewicz zasuwał od linii do linii i poza ambitną grą popisał się też bramką. Brązowi medaliści z wiosny nie mają już większych szans na zajęcie miejsca na pudle, ale niewiele brakowało by poważnie pokomplikowali plany swoich adwersarzy. Na szczęście dla Beds.pl udało im się w porę otrząsnąć i poprowadzić temat do pomyślnego końca. Trafienia Bartosza Zwierzchowskiego i Karola Mopperta w 64. i 68. minucie meczu wyprowadziły ich team na prowadzenie, a gdy Stefczyki rzuciły wszystkie siły do ataku, na minutę przed końcem Wojciech Konwiński zgasił ostatnie promyki nadziei wśród Kasy Stefczyka. Szkoda nam drużyny Adriana Dylasa, wszak przy większej dozie szczęścia mogli oni także i w tym sezonie bić się o medale. Limit szczęścia już jednak wyczerpali i notują ostatnimi czasy bardzo pechowe, skromne porażki. Beds.pl wciąż w czubie tabeli.

Abvergo 6:14 Simi Solec Kujawski

Trudno było spodziewać się sensacji w pojedynku czerwonej latarni z nieźle spisującym się Simi Solec Kujawski. Paweł Hodur i spółka notują bardzo przyzwoity sezon i w pełni zasłużenie pukają do pierwszej dziesiątki. Gorąco zrobiło się w zasadzie tylko na początku drugiej odsłony, kiedy to Abvergo doszło rywali na odległość dwóch bramek. Potem jednak ekipa Jarosława Kamińskiego (rewelacyjny występ uwieńczony ustrzeleniem hat-tricka) wyhamował do zera, a odległość bramkowa powiększała się w tempie zatrważającym. Ostatecznie wynik 14:6 to dowód na coraz lepszą ofensywę Simi Solec Kujawski i coraz gorszą sytuację Abvergo. Ten uznany zespół, swego czasu bijący się o pierwsze miejsca, stoczył się na samo dno. Fatalny bilans, który nie przystoi tak zasłużonej paczce. Pierwsza liga murowana.

Brygada – VOLCANO 2:5 PECA Galaktyczni

Duet Paweł Kaniewski – Daniel Kortas po raz kolejny zapewnił PECA Galaktycznym komplet oczek. Mimo bardzo ubogiej jak na swoje standardy frekwencji, jakość poszczególnych zawodników beniaminka sprawiła, że kolejny komplet oczek powędrował na ich konto. Brygada – VOLCANO straszyć mogła jedynie dyspozycją Kamyka, ale jego dwie bramki na niewiele się zdały. PECA Galaktyczni są już na czwartym miejscu w tabeli i jest to wynik godny uznania. Do podium brak jednak sześciu punktów, a na cztery kolejki przed końcem sezonu może się to okazać dystansem zbyt odległym, by na listopadowej gali przywdziać medale koloru brązowego. Brygada – VOLCANO mimo posiadania tylu oczek co szósty Focus Solec Kujawski wciąż nie może pozwolić sobie na odrobinę luzu. Tabela jest strasznie spłaszczona, a różnica punktowa między zespołem szóstym i trzynastym to zaledwie dwa oczka!

***

BBF Kujawy 9:8 Focus Solec Kujawski

Obie drużyny przystępowały do zaległego pojedynku ósmej kolejki w niezłych nastrojach. Wygrane w weekend sprawiły, że morale wśród obu ekip wystrzeliły do góry. Doskonale zdajemy sobie jednak sprawę, że zespoły te grają o zupełnie różne cele, ale w poniedziałkowy wieczór różnica ta była wręcz niezauważalna. Fenomenalny, obfitujący w masę bramek bój wbijał w fotel każdego widza zasiadającego na trybunach areny przy ulicy Kaplicznej. Po szesnastu minutach konsternacja, zawodzący przez cały sezon Focus Solec Kujawski objeżdżał BBF Kujawy jak uczniaków i prowadził 4:1. Trzy gole wpakował Kamil Jędryczka, który miał istny dzień konia. Tracący grunt pod nogami zespół Przemysława Czajki zdołał się jednak otrząsnąć… i to jak! Po minucie gol na 2:4. Nie minęło 180 sekund – bramka kontaktowa. Kolejne pięć minut i mamy remis, a po następnych trzech minutach prowadzenie 5:4. Wojna błyskawiczna w wykonaniu BBF Kujawy musiała wzbudzić respekt. Kiedy po wznowieniu gry na 6:4 trafił bohater meczu z Prawnikami OIRP Bydgoszcz Paweł Wielewski, w duszach zawodników wiosennego mistrza wkradło się rozluźnienie. Focus Solec Kujawski nawiązał jednak do swoich najlepszych występów, pokazał olbrzymią wolę walki i niezłomność i w osiem minut nie tylko doprowadził do wyrównania, ale też wyszedł na prowadzenie! Roller coaster emocji trwał w najlepsze, po kolejnych czterech minutach było już bowiem 8:7 dla BBF Kujawy, tylko po to by minutę później ponownie remisować. Nastąpił mały klincz, obie ekipy ogarnęły swoje katastrofalne szyki defensywne i dopiero gol Olgierda Nartowicza w 75. minucie meczu zamknął sprawę. Cóż to był za mecz, Himalaje futbolu szóstek. Czapki z głów przed obiema ekipami, ale to drużyna Przemysława Czajki cynicznie, drugi raz w przeciągu czterech dni, ograła rywala różnicą jednej bramki. Fotel lidera i pole position przed decydującymi czterema spotkaniami w pełni zasłużenie dla BBF Kujawy!