Jumpinplace park trampolin
pizza Da Vinci
Salonik Piłkarski Fair Play
PAAK hurtownia sportowa

12. KOLEJKA SUPERLIGI 2016 - RELACJA

BBF KUJAWY CO NAJMNIEJ Z BRĄZEM, ALE TRACI DYSTANS!

12. KOLEJKA SUPERLIGI 2016 – RELACJA

Przed tą kolejką teoretycznie wszystko zapowiadało się na korzyść liderującego zespołu Przemysława Czajki. Dwóch najgroźniejszych rywali tłukło się między sobą w bezpośrednim starciu, podczas gdy na lidera czekał beniaminek z Computexu. Rzeczywistość dała jednak BBF Kujawy małego pstryczka w nos. Do odniesienia zwycięstwa potrzebował on bowiem rzutów karnych, a wygrana DOZ.PL z jednej strony zapewniła liderowi miejsce na podium, z drugiej zaś zmniejszyła dystans do wicelidera do zaledwie dwóch oczek.

Bohamet S.A. 6:10 Prawnicy OIRP Bydgoszcz

Czwartkowy maraton z Superligą rozpoczął się punktualnie o godzinie 10:00, a pierwsze starcie rozegrały między sobą drużyny, które mocno aspirują do miana rewelacji sezonu. Bohamet S.A. wszedł w ligę w roli beniaminka i rozgościł się w górnych rejonach tabeli, z której nie chce się ruszyć od ładnych kilku tygodni. Prawnicy OIRP rozkręcali się bardzo długo, a w pierwszych ośmiu kolejkach aż sześciokrotnie schodzili z boiska na tarczy. Od trzech serii jednak punktowali aż miło, a wygrana nad ekipą Mateusza Śliwińskiego była ich czwartym sukcesem z rzędu. O zwycięstwie ekipy Jana Poczwardowskiego zadecydowała znakomita końcówka, w ostatnich dziesięciu minutach Mateusz Rościszewski (4 gole) i spółka wyleczyli Bohamet S.A. z marzeń o punktach. Jak zwykle w defensywie rywali popłoch siał Jarosław Szymański (3 bramki), ale tym razem jego wysiłek nie przełożył się na jakąkolwiek zdobycz dla drużyny.

Niebiesko-Czarni 16:6 Abvergo

O godzinie 11:30 upalna pogoda coraz bardziej zaczynała dawać się we znaki. Stawiając się na mecz w siedmioosobowym składzie skazywało się na brutalną walkę nie tylko z rywalem, ale i z warunkami pogodowymi. Ireneusz Szczęsny, Waldemar Tomasik i Adam Tomczak zanotowali po dublecie, ale ich wysiłki spełzły na niczym, gdyż liczniejsza i lepiej dysponowana drużyna Niebiesko-Czarnych pokazała w Boże Ciało iście boską dyspozycję. Kapitalną skutecznością pod bramką Mirosława Szymańskiego popisywał się Tomasz Mikietyński, który pięciokrotnie wpisywał się na listę strzelców. Jedną bramkę mniej, ale za to także i pięć asyst padło łupem najlepszego zawodnika ekipy Macieja Guzowskiego, czyli oczywiście Marcina Leśniewskiego. Trzy bramki i trzy kluczowe podania zanotował Damian Bejtka, dwa gole dołożył Adrian Młodecki, a dzieła zniszczenia dokończył Adrian Hoffmann i … Marek Grybel – autor trafienia samobójczego. Niebiesko-Czarni są już o krok od utrzymania, czego nie można powiedzieć o Abvergo, którego słaba seria sprawiła, iż widmo spadku coraz głębiej zagląda im w oczy.

Simi Solec Kujawski 3:5 Rafmont

Grzało słońce, wrzało na murawie. W starciu dwóch drużyn ze strefy spadkowej temperatura pojedynku osiągała momentami temperaturę kilkuset stopni. Wiadomym było, że żadna z ekip nie może sobie pozwolić na stratę punktów. Tutaj nie było innego wyjścia – jedna z drużyn musiała skończyć z kacem. Wszystko zaczęło się po myśli Pawła Hodura i jego Simi Solec Kujawski – bramka Kamila Jarzęczki z piątej minuty spotkania wyprowadziła zielonych na prowadzenie. Potem jednak strzelby ekipy z Solca Kujawskiego zakorkowały się na 55 minut, a w tym czasie trzy rakiety odpalił Rafmont. Ambitna drużyna Simi zdołała jednak w czasie dziesięciu minut doprowadzić do remisu. Nie nacieszyła się nim jednak zbyt długo, gdyż Bartosz Zimmermann zdobył swojego trzeciego gola w meczu wyprowadzając team Rafała Jaranowskiego na prowadzenie. Dzieła zniszczenia w 77. minucie gry dokonał Mateusz Wildhirt, dzięki czemu Rafmont przeskoczył swojego czwartkowego adwersarza i zbliżył się do strefy zapewniającej ligowy byt. Trzy ostatnie kolejki w dolnych rejonach tabeli zapowiadają się wprost pasjonująco.

Azzurrini 2:11 Kasa Stefczyka

Walczący o superligowy byt Azzurrini zdają się wywieszać już białą flagę. Nie chodzi tu jednak o suchy wynik meczu z Kasą Stefczyka – notabene potencjalnie czwartym zespołem w tabeli po odrobieniu zaległości. Stawianie się w upalne popołudnie w sześć osób to nienajlepszy pomysł, tym bardziej biorąc pod uwagę fakt, iż ekipa ta nie składała się z ironmanów. Kwestia zwycięzcy była więc zatem znana już od pierwszej sekundy, zagadką pozostawały jedynie rozmiary tryumfu. Ostatecznie padło na dziewięć goli różnicy, a w strzeleckim pojedynku najwięcej skalpów, bo trzy, zebrał Marcin Witowski. Azzurrini wciąż mają matematyczne szanse na utrzymanie, ale nikt chyba już nie wierzy w powodzenie tej misji, nie wyłączając zawodników ekipy Marcina Błaszkiewicza. Kasa Stefczyka wciąż ma pełne prawo marzyć o podium, zwłaszcza że terminarz zdaje się być ich sprzymierzeńcem.

Brygada – VOLCANO 6:4 BWS

Sytuacja obu drużyn nie była może równie dramatyczna co okoliczności w jakich mierzyli się Rafmont i Simi Solec Kujawski, ale zarówno Brygada – VOLCANO jak i BWS dalecy byli od podchodzenia do tego starcia na luzie. Dziesięć oczek uciułanych przez te zespoły to na pewno nie jest kapitał pozwalający na chwilę oddechu i relaksu. Spotkanie to było bardzo wyrównane, do końca meczu zagadką pozostawała kwestia zwycięzcy. Przystępujący do spotkania z komfortem zaledwie jednej zmiany gracze Brygady – VOLCANO musieli dobrze rozłożyć siły mając w perspektywie 80 minut gry w upalnym słońcu. BWS zaczynał spotkanie w równie skromnym zestawieniu, lecz z biegiem czasu jak grzyby po deszczu pojawiali się kolejni gracze w niebieskich trykotach. Kluczową postacią ekipy Remigiusza Busiakiewicza był zdecydowanie Paweł Pikulski, który w tym sezonie zaledwie w jednym spotkaniu nie trafił do bramki. Tym razem jego licznik zatrzymał się na dwóch golach, które w ostatecznym rozrachunku nie pozwoliły na ugranie choćby jednego oczka. Tryumf nieobecnego w czwartek Pawła Maciejewskiego i jego kolegów to właśnie był ten długo wyczekiwany powiew świeżego powietrza. Nadal nie mogą oni czuć komfortu, gdyż dół tabeli jest bardzo ciasny. Co by jednak nie mówić, BWS jest w sytuacji jeszcze gorszej i czerwony alarm jest tam jak najbardziej oczywisty.

BPiK 2:19 SETO POOLS

Niewytłumaczalną porażkę zanotował z kolei BPiK. Okej, przegrać z SETO POOLS w nieco okrojonym składzie to nie jest zdarzenie, po którym równie dobrze można rzucać się z mostu, ale jednak rozmiary klęski – 17 bramek różnicy – to już powód do poważnego zastanowienia się nad swoimi poczynaniami. Zamiast pokusić się o skok na trzecią lokatę, BPiK został rozgromiony przez drużynę, która notowała ostatnio trzy porażki z rzędu. Po tym spotkaniu wszyscy gracze BPiK chcieli zapaść się pod ziemię, a piersi po ordery słusznie wypięli Radosław Zakrzewski (9 goli!), kapitan Maciej Lewandowski (6 trafień) i Dariusz Jaszkowski (najlepszy rozgrywający z 5 asystami). SETO POOLS zaliczyło chyba jeden z najlepszych meczów w swojej historii, a pokaźna wygrana musiała podziałać na nich jak nowa butla z tlenem w górnych partiach Himalajów. Po takim kopie mogą oni wylądować nawet na podium, walkę o które przegrywać zaczyna właśnie ich czwartkowy przeciwnik.

Focus Solec Kujawski 3:5 DOZ.PL

Ostatnie czwartkowe starcie budziło emocje wśród wszystkich sympatyków PLP Siernieczek. Nie mogło być inaczej, wszak spotykali się wicemistrz AD 2015 i wicelider bieżących rozgrywek. Prawdziwa wisienka na torcie po pełnym adrenaliny czwartku z Superligą. Świąteczny nastrój nie rozkojarzył żadnej ze stron, a zdecydowana większość gwiazd obu drużyn zaniechała wszelakiej maści uciech związanych z długim weekendem. W efekcie otrzymaliśmy kapitalny bój, który stał na najwyższym poziomie. Pierwsze 40 minut to była walka dwóch bokserów wagi ciężkiej, którzy wiedzą o sobie wszystko i są przygotowani do walki w najlepszy możliwy sposób. Stąd też tylko jedna bramka, autorstwa Bartłomieja Świątka. Worek z bramkami rozwiązał się w drugiej połowie. Po golu Michała Janiszewskiego bramkę kontaktową zdobył Paweł Elszyn. Następnie, po długim klinczu, dwa bardzo bolesne ciosy wyprowadzili Aptekarze – konkretniej Marcin Chludziński i Łukasz Gutowski. Kolejna bramka Pawła Elszyna była ostatnim sygnałem do podjęcia walki, jednak drugie trafienie Bartłomieja Świątka ugasiło jakiekolwiek nadzieje wicemistrza sprzed roku. Hat-trick skompletowany przez Pawła Elszyna to tylko osłodzenie trudnej porażki, która praktycznie kończy marzenia Focusa Solec Kujawski na upragniony tytuł. Komplikuje się też walka o drugie miejsce, a co gorsza dla żółtych – za plecami robi się im poważny ścisk. DOZ.PL wciąż nie odpuszcza i do końca liczyć się będzie w wyścigu o mistrzostwo.

BBF Kujawy 2:2 Computex (karne 4:2)

Przemysław Czajka i spółka mierzyli się z Computexem w jedynym piątkowym pojedynku Superligi. Zeszłego wieczoru trzymali oni mocno kciuki za Pawła Elszyna i jego Focus Solec Kujawski, ale w ostatecznym rozrachunku lepszy okazał się DOZ.PL, wyraźnie dający sygnał, że jeszcze nie czas na koronację. Mistrz Superligi futsalu 2015/16 i aktualny lider Superligi letniej podchodził do starcia z Computexem z dużym spokojem i wiarą w swoje umiejętności. Trudno było z tym polemizować, wszak BBF Kujawy notował dziesięć zwycięstw z rzędu. Computex jednak tydzień temu mocno poprawił swoje morale pewnie ogrywając Azzurrini i na fali euforii pokazał się również ze znakomitej strony w starciu piątkowym. To oni dwukrotnie wychodzili na prowadzenie i to oni bliżsi byli odniesienia sensacyjnego zwycięstwa. Beniaminek postawił szalenie trudne warunki i lider może czuć ulgę, że cała sprawa nie zakończyła się zrównaniem punktów z DOZ.PL. Rzuty karne to już był konkurs nerwów, z którego lepiej wyszli ci goniący. Dwa błędy zawodników w pomarańczowych trykotach zadecydowały o tym, że drugie oczko powędrowało na konto lidera, który jednak dostał poważne ostrzeżenie. Podobna postawa w ostatnich kolejkach może skutkować bardzo przykrym rozczarowaniem w połowie czerwca. Computex z kolei dołączył do peletonu goniącego Focusa Solec Kujawski.