Zielony
pizza Da Vinci
PAAK hurtownia sportowa
Jumpinplace park trampolin

6. KOLEJKA SUPERLIGI 2016 - RELACJA

DUŻE STRZELANIE PRZY KAPLICZNEJ!

6. KOLEJKA SUPERLIGI 2016 – RELACJA

Tym razem wszystkie zespoły przychyliły się do taktyki preferowanej przez Zdenka Zemana. Wszystkie jego ekipy charakteryzowała wesoła twórczość w defensywie, której jednak towarzyszyło bombardowanie bramki rywala. Nie inaczej było w przypadku szóstej kolejki Superligi, która przyniosła nam całą furę goli.

Abvergo 8:7 Computex

Gdyby ten mecz zakończył się po 70 minutach gry, pisalibyśmy o pełnej dominacji Abvergo, wielkim wyczuciu w defensywie, pialibyśmy nad skutecznością w ofensywie ekipy dowodzonej przez Jarosława Kamińskiego, a o Computexie wspomnielibyśmy, że owszem, wyszli na boisko. W końcówce jednak gracze w pomarańczowych trykotach rzucili się do odrabiania strat, ostatnimi zrywami starając się dokonać niemożliwego. Zabrakło im jednego gola by usunąć w cień nawet wyczyn dokonany przez Liverpool w rewanżowym meczu ćwierćfinałowym Ligi Europy z Borussią Dortmund. Ileż myśli musi kołatać Michałem Sulwińskim, który na trzy minuty przed końcem zmarnował rzut karny. Oczywiście gdyby nie snajper Computexu nie byłoby w ogóle tematu comebacku (hat-trick), ale niedosyt pozostał. Abvergo było o włos od zdobycia mało zaszczytnego tytułu frajerów sezonu, ale tym razem udało im się wyjść z twarzą.

SETO POOLS 6:12 BWS

Renesans formy BWS. Skazywany przez wielu na rozpaczliwą walkę o utrzymanie zespół Remigiusza Busiakiewicza zadaje kłam wszelkim przedsezonowym prognozom. Po imponującym starcie BWS zgarnął kolejny skalp. Tym razem w sposób zdecydowany i niepodlegający dyskusji ograli oni bowiem SETO POOLS różnicą aż sześciu bramek. Znakomicie funkcjonował tercet Dawed Lamenta – Paweł Pikulski – Krzysztof Żórawski. Cała trójka solidarnie podzieliła się łupem zdobywając po trzy bramki i notując po jednej asyście. Wspierani przez najlepszego rozgrywającego spotkania – Marcina Kałamarskiego – oraz będącego w świetnej dyspozycji Tomasza Krauze (2 gole, 2 asysty) zawodnicy BWS po raz kolejny schodzili z boiska z tarczą.

Bohamet S.A. 10:8 Brygada - VOLCANO

Pojedynek dwóch drużyn, które w zeszłym sezonie toczyli pasjonujący bój o tytuł najlepszej drużyny zaplecza elity. Obie kadry już dawno zapewniły sobie awans do najwyższej klasy rozgrywkowej, ale ich potyczki mające wyłonić złotych medalistów to była prawdziwa uczta dla oczu. Wówczas górą okazali się być zawodnicy Pawła Maciejewskiego, ale rozjuszony Bohamet S.A. zapowiadał srogi rewanż w Superlidze. Tak też się stało i dowodzony przez Mateusza Śliwińskiego zespół zebrał pełną pulę z batalii z Brygadą – VOLCANO. Po zeszłotygodniowym marazmie przebudził się Jarosław Szymański i praktycznie w pojedynkę załatwił sprawę zwycięstwa strzelając oszałamiającą liczbę siedmiu goli. Sposobu na rozpędzonego napastnika za Chiny nie mogli znaleźć defensorzy Brygady – VOLCANO, którzy przystąpili do tego spotkania w nieco przetrzebionym zestawieniu. Równą i wysoką formę prezentował Remigiusz Kuś, który długo utrzymywał nadzieje swojego zespołu na punkty, jednak cztery gole i jedna asysty nie okazały się wystarczającym dorobkiem. W końcówce meczu byliśmy świadkami pogoni podobnej do tej, która stała się udziałem Computexu w meczu otwierającym kolejkę, ale także tutaj obyło się bez happy endu dla ścigających.

Niebiesko-Czarni 8:8 Simi Solec Kujawski (karne: 4:5)

Pojedynek z gatunku tych o sześć punktów. Obie drużyny stawiły się w wieloosobowych składach i gotowe były na walkę do ostatnich. Ze zdecydowanie mniej korzystnej pozycji startował Simi Solec Kujawski, który w pierwszych pięciu kolejkach nie zdołał zapunktować choćby jeden raz. Niebiesko-Czarni mieli już do tego meczu na swoim koncie ciężko zarobione pięć oczek i o wiele większy komfort psychiczny. Po pierwszej połowie wszystko zwiastowało na kolejny sromotny oklep zebrany przez Simi Solec Kujawski. Motywacyjna pogawędka w przerwie meczu wskrzesiła jednak w sercach zawodników Pawła Hodura nadzieję na korzystny rezultat. Nie było to zadanie łatwe, gdyż po drugiej stronie barykady szaleli Tomasz Mikietyński (5 goli) i Marcin Leśniewski (2 trafienia). W 77. minucie spotkania wydawało się, że pogoń za punktami spełznie na niczym, gdyż na dwubramkowe prowadzenie wyprowadził swoją ekipę właśnie Mikietyński. Simi Solec Kujawski nie poddało się i w szalonej końcówce zdołało za sprawą Wojciecha Kubasa i Kamila Jarzęczki doprowadzić do wyrównania. „Jadący na euforii” gracze z Solca Kujawskiego lepiej egzekwowali rzuty karne i dopisali do swojego dorobku niezwykle cenne w kontekście utrzymania dwa oczka.

BBF Kujawy 10:3 Rafmont

Niedzielny wieczór rozpoczęliśmy od spotkania, które nie przyniosło za dużo emocji. Rewelacja ubiegłego sezonu z Rafmontu toczona jest przez wielki kryzys i także tym razem nie była w stanie sprostać rywalowi. Na ich usprawiedliwienie możemy dodać, iż BBF Kujawy to nie pierwsze lepsze ogórki i ich wygraną trudno określać mianem sensacji. Świetną partię rozegrał Marcin Napierała, który czterokrotnie potrafił pokonać strzegącego bramki Rafała Jaranowskiego. Po wpadce na inaugurację rozgrywek nie ma już śladu i BBF Kujawy pewnie zmierza po miejsce na podium. Rafmont z kolei osiadł w strefie spadkowej i szybko musi znaleźć receptę na wyjście z kryzysu.

BPiK 10:3 Kasa Stefczyka

BPiK wszedł w sezon dość ospale, nieregularnie punktując i szybko wypisując się – przynajmniej tymczasowo – z wyścigu o pierwsze miejsce. Kasa Stefczyka niesiona sukcesami z ligi futsalu szła jak burza i wydawało się, że także w rozgrywkach letnich może powalczyć o wysoką pozycję. Na wiosnę jednak BPiK zdaje się pięknie kwitnąć i w niedzielny wieczór mieliśmy tego najlepszy dowód. Pewne zwycięstwo musi cieszyć podobnie jak rosnąca dyspozycja Michała Konwińskiego i Bartosza Zwierzchowskiego. Pierwszy z wymienionych zaaplikował Vladowi Luhanskyemu cztery bramki, a jego partner z linii ataku popisał się skompletowaniem hat-tricka. BPiK jest już na podium, ale do miejsca gwarantującego złote medale traci pięć oczek. Kasa Stefczyka z kolei coraz mocniej musi zacząć oglądać się za siebie, na chwilę obecną ma za plecami wyłącznie zespoły zagrożone spadkiem do I ligi.

DOZ.PL 6:1 Prawnicy OIRP Bydgoszcz

Tak to się wszystko ułożyło, że szlagierowe weekendowe spotkanie przypadło na… wtorek. Nie zmieniało to jednak w żaden sposób naszego entuzjazmu związanego z tym spotkaniem. DOZ.PL kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa i jest coraz bliżej osiągnięcia najlepszego wyniku w historii. Prawnicy OIRP Bydgoszcz stawili się na meczu w dość przetrzebionym zestawieniu, żeby wspomnieć tylko o absencji podstawowego bramkarza Michała Burlikowskiego. Zastępujący go Jakub Ejsmont robił co mógł, ale siła ofensywna Aptekarzy była zdecydowanie za duża. Sześć trafień DOZ.PL i kolejna pewna wygrana musi napawać optymizmem. Kolektyw Aptekarzy robi wrażenie i z niecierpliwością czekamy, aż przyjdzie im zmierzyć się z pozostałymi ekipami z topu.