Zielony
PAAK hurtownia sportowa
Salonik Piłkarski Fair Play
pizza Da Vinci

12. KOLEJKA I LIGI FUTSALU 2015/16 - RELACJA

12. KOLEJKA I LIGI FUTSALU 2015/16 – RELACJA

Na zapleczu Superligi futsalu możemy się emocjonować wyłącznie walką o miejsca na podium. Grupa spokojni z samego założenia nie ma szans ani awansować, ani spaść, podczas gdy w grupie spadkowej wszystko jest już jasne od dobrych kilkunastu dni. Nie zmienia to jednak faktu, że emocje w Grupie Awans wynagradzają nam wszystkie niedoskonałości, tam wciąż jest walka na całego!

GRUPA AWANS

PECA Galaktyczni 3:5 Azzurrini

Bez cienia wątpliwości najbardziej elektryzujący pojedynek tej kolejki, nie tylko jakość obu ekip kazała oczekiwać prawdziwej piłkarskiej uczty, ale genialna otoczka w postaci kilkudziesięciu (!) kibiców PECA Galaktycznych robiła wrażenie. Beniaminek stawił się w galowym składzie, w komplecie zapełniając protokół sędziowski. Imponująca kadra przy akompaniamencie tłumów wiernych kibiców musiała budzić respekt już przed pierwszym gwizdkiem. Stracha nie czuli jednak doświadczeni wieloma latami pojedynków Azzurrini. Pierwsze kilkanaście minut to pokaz gry defensywnej i elementarz wyprowadzania kontrataków. Trzy zabójcze ciosy wbiłyby w parkiet niejedną drużynę, ale PECA Galaktyczni, niczym stare wygi, zupełnie nie przejęli się bagażem goli i nieustannie szukali sposobu na pokonanie Tomasza Czachorowskiego. W pierwszej odsłonie sztuka ta udała im się jednak tylko raz. W drugiej części z kolei wynik długo się nie zmieniał. Mijały minuty, PECA Galaktyczni nacierali, Azzurrini kontrowali, a rezultat 3:1 za diabły nie chciał się zmienić. Na dziesięć minut przed końcem wreszcie bramkę kontaktową zdobył Paweł Kaniewski, a wyrównanie przyszło wręcz błyskawicznie. Niesieni falą entuzjastycznego dopingu PECA Galaktyczni wydawali się łapać wiatr w żagle, a na fali emocji zapomnieli o liczeniu fauli. Szóste przewinienie poskutkowało przedłużonym rzutem wolnym, który bezbłędnie wykorzystał Patryk Batka (na zdjęciu), kompletując tym samym swojego hat-tricka. Ogłuszeni tym ciosem PECA Galaktyczni popełnili juniorski błąd w defensywie i mający prawdziwy dzień konia Batka ukłuł po raz czwarty. Wspaniałe widowisko dobiegło końca, PECA Galaktyczni stracili szanse na tytuł mistrzowski, ale wciąż mogą załapać się na drugi stopień podium. Azzurrini jako jedyna drużyna może jeszcze spróbować powstrzymać Computex i zgarnąć złoto, ale równie dobrze – przy niekorzystnym układzie wyników – mogą skończyć ten sezon poza podium.

Computex 4:0 Immobile

Im bliżej końca sezonu tym bardziej gaśnie Immobile. Niepokonany w 2015 roku zespół notuje ostatnio serię bardzo słabych rezultatów, a odbicie dyspozycji widać też po frekwencji, która jest coraz uboższa. Sześć ludzi wystawionych przeciw silnemu i licznemu Computexowi brzmiało jak piłkarskie samobójstwo. I faktycznie, zero bramek strzelonych Dawidowi Ludkowskiemu to wynik przerażający. Adrian Damski i spółka spokojnie wypunktowali swojego osłabionego przeciwnika, których przy życiu nie był w stanie utrzymać nawet rewelacyjny Paweł Kitowski. Computex jest już pewny medalu, ale doskonale wiemy, że satysfakcjonować ich będzie tylko złoto. Przed Immobile dwa kluczowe starcia z Azzurrini i PECA Galaktycznymi. Trzeba wziąć się w garść, zakasać rękawy i podjąć rękawice – wszak drugie miejsce wciąż jest w zasięgu!

GRUPA SPOKOJNI

Studio Omega Sabre 2:6 Zakład O Kredyty

Nie był to równie jednostronny pojedynek co w ostatniej kolejce rundy zasadniczej, ale nie zmienia to faktu, że Zakład O Kredyty notuje prawdziwą zwyżkę formy. Trzy mecze w Grupie Spokojnych to bardzo dobra szansa na podbudowanie morale i wyrobienie odpowiedniej dyspozycji przed rozgrywkami trawiastymi. Z okazji tej najlepiej korzysta Krystian Kaszyński, który wyrasta na gwiazdę pierwszej wielkości. Pięć asyst i bramka, sto procent udziału w grze ofensywnej swojego zespołu – z takim bilansem trudno uwierzyć, by Paweł Drozda nie szykował mu pozycji głównego rozgrywającego. Studio Omega Sabre zmazało plamę sprzed tygodnia, lecz wciąż nie byli oni w stanie podjąć równorzędnej walki o punkty. Dwie asysty zaliczył strzegący bramki legendarny Piotr Puzewicz, dwa gole zanotował Jakub Andrykowski, ale licznik punktowy ani drgnął.

Bohamet S.A. 5:7 Niebiesko-Czarni

Reklamowany jako pojedynek snajperów mecz nie zawiódł. Notujący fatalną rundę zasadniczą Niebiesko-Czarni wreszcie zagrali na miarę swojego potencjału. Trzy punkty urwane piątemu zespołowi ligi muszą cieszyć. Marcin Leśniewski potwierdza, że w wyścigu o koronę króla strzelców nikt nie jest w stanie mu dorównać, a czteroma bramkami wpakowanymi Krzysztofowi Rucińskiemu umocnił się na prowadzeniu rankingu snajperów. Trzy gole i asystę zanotował inny znakomity napastnik, Jarosław Szymański, który nie pomógł tym razem Bohametowi S.A. w zdobyciu cennych oczek. Zasługa to głównie Marcina Wieczora, który zdaniem oficjalnej strony Niebiesko-Czarnych zasłużył na tytuł najbardziej wartościowego zawodnika. A okazać się lepszym od popularnego „Leśnego” to naprawdę sztuka niemała… Ekipa Mateusza Śliwińskiego spadła na szóste miejsce w tabeli, ale wciąż ma wszystko w swoich rękach. Do „małego mistrzostwa” potrzebują oni wygrania ostatnich dwóch spotkań.

GRUPA SPADKOWA

Mediart Agencja-Interaktywna 3:3 Rona Leader (karne: 5:4)

W pierwszym starciu pomiędzy dwiema drużynami grupy spadkowej padł remis. W rzutach karnych lepsi okazali się zawodnicy Mediart Agencji Interaktywnej. Tak pokrótce można opisać to spotkanie, które nie decyduje już o niczym. Wiadomym jest, że oba zespoły spotkają się ponownie za rok, teraz mogą tylko poboksować się sparingowo i przygotować się do sezonu letniego. Wyróżniamy Jakuba Kudzina (Mediart Agencja Interaktywna) i Artura Jędrzejaka (Rona Leader), którzy zaliczyli po dublecie i zasłużyli na wieczorny napój relaksujący.

(Fot.: Dominika Syrocka)