pizza Da Vinci
PAAK hurtownia sportowa
Salonik Piłkarski Fair Play
Jumpinplace park trampolin

7. KOLEJKA I LIGI FUTSALU 2015/16 - RELACJA

7. KOLEJKA I LIGI FUTSALU 2015/16 – RELACJA

Kończące rok 2015 granie w I lidze stało pod znakiem szlagierowego pojedynku Azzurrini z PECA Galaktycznymi. Otoczka niczym z profesjonalnych zawodów – pełne kadry, trybuny pękające w szwach, wiele dobrego futbolu i remis niesatysfakcjonujący dla żadnej ze stron. W cieniu tego hitu odbyło się kilka starć, które również miały prawo zaspokoić apetyty nawet najbardziej wygłodniałych kibiców dobrego futsalu.

Immobile 4:2 Studio Omega Sabre

Zgodnie z przewidywaniami lider z Immobile wejdzie w rok 2016 z bilansem perfekcyjnym, nieskażonym choćby jedną stratą oczek. Sześć meczów, sześć zwycięstw, nie da się punktować lepiej. Fakt faktem nierzadko były to oczka wymęczone, wydarte rywalom z gardeł, ale to tylko świadczy o charakterze tej drużyny, która nie łamie się przed żadnym wyzwaniem. Studio Omega Sabre postawiło jednak w sobotni wieczór bardzo trudne warunki i dzielnie walczyli o punkty. Natchnieni genialnym spotkaniem z Niebiesko-Czarnymi, kiedy to odrobili sześć bramek straty, pokusili się o kolejny wiekopomny wyczyn. Do przerwy wynik był sprawą otwartą, a remis 1:1 dobrze okazywał wydarzenia boiskowe. Dopiero w drugiej odsłonie Immobile dobiło ambitnego rywala.

Niebiesko-Czarni 2:9 Bohamet S.A.

Kolejny rozczarowujący mecz dla Niebiesko-Czarnych. Ten sezon to dla nich istne pasmo nieszczęść i mimo składu na pierwszą czwórkę bić się muszą o miejsce w grupie zespołów 5-8. Bohamet S.A. wykazał się dużym cynizmem, mimo mniejszego posiadania piłki wyprowadzał bowiem błyskawiczne i zabójcze kontry, po których bezradny Marcin Wieczór raz po raz zmuszony był do wyciągania piłki z siatki. Błysnął Sebastian Błaszak, jeden z głównych motorów napędowych swojej drużyny. Trzy efektowne bramki skutecznie wybiły Niebiesko-Czarnym piłkę z głowy. Swoje zrobił też Jarosław Szymański, który do dwóch goli dołożył asystę. Wśród pokonanych jak zwykle jedynym pozytywnym aspektem okazała się forma Marcina Leśniewskiego. Wicelider klasyfikacji strzelców ustrzelił oba gole dla swojej drużyny i jako jedyny może po tym spotkaniu udać się na święta z poczuciem dobrze wypełnionego obowiązku. Bohamet S.A. wskoczył już do pierwszej czwórki, ale nie można popadać w przedwczesną euforię. Ostatnie kolejki rundy zasadniczej przyniosą im starcia z dwoma liderami i tylko perfekcyjna dyspozycja pozwoli im na urwanie punktów potentatom. Wiemy jednak doskonale, że są oni zdolni do tego, by ugrać nawet komplet punktów.

Mediart Agencja Interaktywna 4:7 Zakład O Kredyty

Powiew świeżego powietrza dla Zakładu O Kredyty. Po dość przeciętnym wejściu w ligę udało im się wreszcie zapunktować i oddalić drugoligowe koszmary. Podopieczni Pawła Drozdy po dość pewnym zwycięstwie doszusowali do swoich ostatnich adwersarzy i będą chcieli zepchnąć ich do grupy spadkowej. Niedzielny poranek na hali przy ulicy Cichej należał do Krystiana Kaszyńskiego, który do dwóch trafień dołożył jedno kluczowe podanie. Niebagatelny wpływ na tryumf swojej ekipy miał też Piotr Spychaj, autor dwóch niezwykle cennych goli. Mediart Agencja Interaktywna przez całe spotkanie starała się jak mogła jednak nie była w stanie poważniej zagrozić bramce Marcina Czajki. Nawet jeśli udawało się przedrzeć przez zasieki defensywne, czujny ‘Czaja’ dzielnie ratował sytuację. Dobrą partię wśród pokonanych rozegrał Damian Górny, jego dwie bramki nie zmieniły losów spotkania, ale podtrzymanie formy w nowym roku będzie kluczowe w walce o pozostanie w I lidze.

Azzurrini 2:2 PECA Galaktyczni (karne: 5:4)

Szlagierowy pojedynek siódmej serii gier przyciągnął na trybuny prawdziwe rzesze kibiców. Dwie drużyny znane nie tylko z dobrej formy na parkiecie, ale też niezwykle silne marketingowo. W social media poruszają się równie komfortowo co po pierwszoligowych halach. Tego dnia jednak głównym problemem były rozregulowane celowniki. Zarówno napastnicy PECA Galaktycznych jak i Azzurrini nie mieli swojego najlepszego dnia. Festiwal zmarnowanych szans był chyba wynikiem dużej presji, jaka spoczęła na nogach najlepszych zawodników obu drużyn. Dwukrotnie na prowadzenie wychodził zespół Marcina Błaszkiewicza, ale gracze Arkadiusza Mirusa cierpliwie czekali na odwet i dopinali swego po indywidualnych popisach Sebastiana Lewickiego. Szczególnie imponująca była bomba w okienko w przedostatniej minucie spotkania. W konkursie rzutów karnych lepsi okazali się spadkowicze z Superligi, chociaż jak pokazały powtórki po uderzeniu Krzysztofa Pobutkiewicza piłka po uderzeniu od poprzeczki przekroczyła całym obwodem linię bramkową. Ta sytuacja mogła obrócić kwestię zwycięzcy o 180 stopni, ale w chwili obecnej pozostaje nam tylko teoretyzowanie. Wynik, z którego najbardziej ucieszyli się wszyscy konkurenci obu drużyn w wyścigu o miejsce w czołowej czwórce.

TW Lech 5:9 Computex

Nieprawdopodobną formę wypracował sobie w ostatnich tygodniach Adrian Damski. Mimo całego batalionu doświadczonych i utytułowanych kolegów z zespołu to właśnie gwiazda młodego napastnika Computexu błyszczy najjaśniej. W spotkaniu z TW Lechem dał on prawdziwy koncert, notując aż sześć trafień, dodatkowo przy dwóch innych asystując. Człowiek bez układu nerwowego, nosi na plecach kolegów z drużyny, presję, ciężar marki Computexu a i tak porusza się sprawnie niczym najlepsi alpiniści. Jego dyspozycja stanowi przykład do naśladowania, a 23 gole ustrzelone w sześciu spotkaniach to wynik godny największych gwiazd. Łatwość z jaką przychodzi mu strzelanie goli jest naprawdę imponująca. TW Lech, mimo ambitnej postawy i wystawienia najsilniejszej paczki, nie miał za wiele do powiedzenia. Zerowy dorobek punktowy może niepokoić, a zarysy bramy do II ligi stają się coraz bardziej wyraźne. Computex wskoczył już za plecy Immobile i jeśli wygra wszystkie spotkania do końca rundy zasadniczej to w rundę rewanżową wejdzie jako lider.

(fot. Adam Skiera)