Salonik Piłkarski Fair Play
Jumpinplace park trampolin
pizza Da Vinci
Zielony

6. KOLEJKA SUPERLIGI FUTSALU 2015/16 - RELACJA

6. KOLEJKA SUPERLIGI FUTSALU 2015/16 – RELACJA

Wystarczy rzut oka na tabelę by przekonać się jak wyrównana jest w tym sezonie Superliga futsalu. Czołowa czwórka? Ścisk większy niż za tydzień o 7:00 przy Lidlu. Środek tabeli? Przetasowania częstsze niż aktualności telewizyjne dotyczące trybunału konstytucyjnego. Dolne rejony? Pasjonująca walka o byt. Nie mamy żadnych wątpliwości, że tegoroczne rozgrywki mają potencjał by zapisać się w historii jako jedne z najbardziej pasjonujących i trzymających w napięciu do ostatniego gwizdka sezonu.

Philips TV Team 4:5 Brygada - VOLCANO

Po nocy nastaje dzień, na Antarktydzie leży śnieg, doba ma 24 godziny, Philips TV Team przegrywa 4:5. W życiu pewne rzeczy się nie zmieniają, a porażka ekipy Marcina Kormana w takim stosunku bramkowym staje się czymś tyleż zwyczajnym co depresyjnym dla ambitnych graczy Philips TV Team. Należy jednak jasno podkreślić, że nie ma w tym wyniku przypadku a Brygada – VOLCANO zagrała bodaj swoje najlepsze spotkanie w bieżących rozgrywkach. Co prawda po 12 minutach przegrywali oni 0:2 ale nie przeszkodziło im to w dokonaniu wielkiego powrotu. Przed przerwą udało się zdobyć bramkę kontaktową a na początku drugiej odsłony wyprowadzili oni trzy zabójcze ciosy, po których rywal zachwiał się na linach. Brygada – VOLCANO nie zdołała wyprowadzić nokautującego ciosu, w efekcie czego Philips TV Team zdołał ustrzelić bramkę kontaktową. Do ostatnich minut wynik był sprawą otwartą i mimo piątego gola dla ekipy Pawła Maciejewskiego już po kilkudziesięciu sekundach wszelki spokój mentalny został obalony kolejną bramką pozwalającą na złapanie kontaktu. Ostatecznie jednak rezultat stanął na – a jakże – 4:5 na niekorzyść Philips TV Team.

Kasa Stefczyka 3:4 BWS

Kiedy wszyscy grzebali BWS i oczami wyobraźni szykowali ich na starcia ze Studio Omega Sabre w ramach szlagieru I ligi futsalu 2016/17, ci po raz kolejny pokazali, że trzeba się z nimi liczyć. Zdolni do sprawienia wielkich sensacji gracze Remigiusza Busiakiewicza kilka dni po kompromitującej porażce z Rafmontem popisali się klasowym tryumfem nad bardzo silną Kasą Stefczyka. Co prawda wszelkie złe demony mogły dopaść BWS i sprowadzić ich ambicję i morale do poziomu rowu mariańskiego, gdyż mimo prowadzenia 4:0 do 39. minuty spotkania musieli oni w ostatecznym rozrachunku rozpaczliwie bronić jakiejkolwiek zaliczki. Huraganowe ataki Stefczyków pozwoliły im na odrobienie trzech bramek, ale na dobrnięcie do remisu zabrakło sił, szczęścia i czasu. Rośnie forma Dawida Lamenty, którego dwa gole były kluczowe dla tej niezwykle cennej wygranej BWS. Kasa Stefczyka zaprzepaściła szanse na wskoczenie na podium i z pewnością długo będą jeszcze dochodzić do siebie.

Klimtrade/WSG 6:3 Simi Solec Kujawski

Ciężko było spodziewać się, że pogrążony w głębokim kryzysie Simi Solec Kujawski stanowić będzie jakąkolwiek przeszkodę dla nabierającego rozpędu mistrza z ubiegłego sezonu. Wszak Klimtrade/WSG – poza porażką na inaugurację – jest wprost bezbłędny. Po ośmiu minutach jednak na parkiecie dominował szok i konsternacja. Simi Solec Kujawski po profesorsku wszedł w mecz i ekipa Pawła Hodura prowadziła z potentatami 2:0. Na szczęście dla Klimtrade/WSG w swojej najlepszej formie zaprezentował się Krzysztof Wasiak, który niemal samodzielnie odwrócił losy tej rywalizacji. Do przerwy mistrzom udało się doprowadzić do wyrównania, by w drugiej odsłonie zadać cztery ciosy, po których czerwona latarnia ligi nie zdołała się podnieść. Jako się rzekło, na tytuł najlepszego zawodnika spotkania bezdyskusyjnie zasłużył wspomniany Wasiak, którego trzy gole i asysta przypomniały nam o jego nieziemskich wyczynach z ubiegłorocznej Superligi. Dla Simi Solec Kujawski sytuacja wciąż jest dramatyczna, lecz po takim spotkaniu na pewno nie mogą mieć do siebie pretensji. Jeśli przełożą dyspozycję ze starcia z mistrzem na kolejne spotkania, skazani są w końcu na zapunktowanie i wydostanie się z ostatniego miejsca.

BBF Kujawy 11:5 Prawnicy OIRP Bydgoszcz

W rolę jednego z głównych faworytów do złota wciela się BBF Kujawy. Po nieudanych rozgrywkach letnich zawodnicy Przemysława Czajki wyciągnęli wnioski i z niemałym impetem rozpoczęli wyścig po tytuł najlepszej drużyny futsalu. Prawnicy OIRP Bydgoszcz również zaczęli sezon w sposób wzorowy jednak z biegiem czasu ich entuzjazm opadł, a dorobek punktowy od kilkunastu dni ani drgnie. Po siedemnastu minutach BBF Kujawy odjechał na cztery gole i zdecydowanie wrzucił na luz. Odpuszczanie z Prawnikami OIRP Bydgoszcz to jednak grzech wręcz śmiertelny, o czym przekonała się chyba połowa ligi w ubiegłorocznych rozgrywkach. Zacięcie, walka mimo przeciwności losu i żelazna psychika pozwoliły im na doprowadzenie do wyrównania i po pół godzinie gry na tablicy wyników widniał już rezultat 5:5. Rozdrażniony brązowy medalista z zeszłego roku wybudził się jednak z letargu i w ostatnich dwudziestu minutach zapakował bezradnemu Wojciechowi Jaszczyszczynowi 6 bramek. Najlepsze spotkanie rozegrali Grzegorz Rasiak i Dariusz Dąbrowski. Pierwszy z dżentelmenów zaliczył dublet, którego poprawił trzema asystami, Dariusz z kolei skolekcjonował hat-tricka, a na deser dołożył dwa kluczowe podania. Zaledwie jeden punkt SETO POOLS w kończącym kolejkę spotkaniu sprawił, że wspólnie z ekipą Macieja Lewandowskiego BBF Kujawy wiedzie aktualnie prym w tabeli. A za tydzień bezpośrednie starcie między liderami. Ziemia się zatrzęsie!

BPiK 4:4 SETO POOLS (karne: 4:2)

O takie szlagiery walczyliśmy. Pojedynek na samym szczycie pomiędzy BPiK i SETO POOLS był meczem z gatunku „must see”. Akcja za akcję, emocje, pokazy zdolności indywidualnych i wzorowe rozgrywanie akcji zespołowych. Prawdziwa wizytówka PLP Siernieczek. Liderujący i niezaliczający choćby najmniejszego poślizgu SETO POOLS Maciej Lewandowskiego zaczął to spotkanie od zdecydowanego falstartu. Dwa szybko stracone gole, a do tego czerwona kartka dla Ryszarda Mnichowskiego – gorzej zacząć szlagieru się nie dało. Szybko strzelona bramka kontaktowa mogła być jednak kluczowa dla psychiki zawodników i morale zespołu. Do przerwy wynik nie uległ zmianie, a na samym początku drugiej odsłony dwa błyskawiczne ciosy SETO POOLS wyprowadziły ich na prowadzenie. Tak szybko jak dublet ustrzelili, tak szybko też dwa gole stracili i w tym swoistym „blitzkrieg” mieliśmy wynik 4:3 na korzyść BPiK. Wynik ten dawał biało-czarnym przodownictwo w tabeli, jednak nie udało się dowieźć prowadzenia do końcowego gwizdka. Na dwanaście minut przed końcem czwartego gola dla lidera zdobył Robert Rydzyński i na zakończenie tej kolejki czekał nas konkurs rzutów karnych. W tych bezbłędni okazali się gracze BPiK, którzy zgarnęli dwa oczka. Chyba jedynym zawodnikiem SETO POOLS, który mógł schodzić z boiska z poczuciem perfekcyjnie wykonanego obowiązku był Krzysztof Marek – asysty przy wszystkich czterech golach to dowód, że ten zawodnik już teraz równać się może z najlepszymi w tych rozgrywkach. Duży skok jakościowy gracza, który jeszcze kilka miesięcy temu tłukł się po pierwszej lidze w rozgrywkach trawiastych.