Zielony
Jumpinplace park trampolin
pizza Da Vinci
PAAK hurtownia sportowa

5. KOLEJKA II LIGI FUTSALU 2015/16 - RELACJA

5. KOLEJKA II LIGI FUTSALU 2015/16 – RELACJA

Zgodnie z przewidywaniami, piąta kolejka pozwoliła nam na dokonanie pierwszych głębszych analiz na temat celów kilku drużyn. I tak przykładowo weryfikację negatywną przeszli zawodnicy KS Beduini, na drugim biegunie i fali wznoszącej mamy m.in. Max Maskymilianowo, a pewnie od zwycięstwa do zwycięstwa kroczy liderująca dwójka Typygrube i Lux. Za ich plecami czai się jednak kilka ekip, które do ostatniej chwili będą deptać faworytom po piętach.

Czarni 1:2 Etlumaczenia.eu Bydgoszcz

Mimo dopingu najmłodszych fanów nie udało się Czarnym powrócić na zwycięską ścieżkę. W niezwykle wyrównanym i zaciętym boju z Etlumaczenia.eu Bydgoszcz królowała przede wszystkim defensywa, efektem czego zaledwie trzy bramki w spotkaniu. O to jedno trafienie lepsi okazali się pomarańczowi, którzy za sprawą Piotra Kantarowskiego w pierwszej połowie i Szymona Strzelewicza w drugiej posłali na deski ambitnych Czarnych. Robił co mógł Hubert Kucharczyk, ale jedna bramka w 40 minut to wynik zdecydowanie za słaby, tym bardziej, że miał on kilka bardzo dogodnych sytuacji do powiększenia swojego dorobku bramkowego. W ostatecznym rozrachunku wygrana Etlumaczenia.eu Bydgoszcz pozwoliła im na doskoczenie do ich niedzielnych adwersarzy i zrównanie się z nimi w liczbie punktów.

Tottenham Fordon 4:8 GLKS ANMAR Osielsko

Tottenham Fordon długo i dzielnie stawiał opór faworyzowanemu GLKS ANMAR Osielsko. Ostatecznie jednak sił zabrakło w decydujących fragmentach spotkania, kiedy to rywale przycisnęli Tottenham i wpakowali im kilka bramek. Popisową partię rozegrał Mateusz Błochowiak, który dwiema bramkami i trzema asystami walnie przyczynił się do kolejnego tryumfu swojego zespołu. Niedzielna wygrana sprawiła, że GLKS ANMAR Osielsko wciąż trzyma bardzo bliski kontakt z czołówką, należy jednak pamiętać, że dyspozycja z pierwszych dwudziestu minut nie może się już powtórzyć – wszak tylko perfekcyjne mecze z najlepszymi ekipami mogą pozwolić im na awans do I ligi. Tottenham osiadł w dolnej części tabeli, legitymując się dorobkiem czterech punktów po pięciu starciach.

Max Maksymilianowo 9:4 Kantata Bydgoszcz

Jak feniks z popiołów po nieudanym początku odradza się Max Maksymilianowo. Dwie inauguracyjne porażki mocno rozdrażniły pomarańczowych, którzy od tego czasu wrzucili piąty bieg i nie zamierzają go redukować. Kantata Bydgoszcz w pierwszej odsłonie starała się jeszcze nawiązać jakąkolwiek walkę, jednak w drugiej odsłonie wszelkie ich nadzieje na korzystny rezultat zostały brutalnie rozwiane. Dla Maxa Maksymilianowo szczególnie zasłużyła się trójka Denis Duszyński – Marcin Nawrocki – Łukasz Przydatek. Pierwszy z wymienionych popisał się imponującym hat-trickiem, Nawrocki z kolei zaliczył dwie bramki i dwie asysty, a Łukasz Przydatek dokończył dzieła zniszczenia pakując do bramki Piotra Wnuczyńskiego dwa gole. Max Maksymilianowo ma jeszcze szansę namieszać. Kantata Bydgoszcz z kolei z wysokości jedenastego miejsca wypisuje się już z walki o czołowe pozycje.

Typygrube 7:2 Decathlon Fordon

Faworyci całych rozgrywek – Typygrube – nie zamierzają się zatrzymywać. W ubiegłą niedzielę bez większych problemów poradzili sobie z Decathlonem Fordon kontrolując boiskowe wydarzenia od pierwszej do ostatniej minuty. Grudzień szczególnie sprzyja Maciejowi Belińskiemu, który w kolejnym spotkaniu z rzędu prezentuje superligową dyspozycję. Cztery bramki wbite Wojciechowi Kozłowskiemu to kolejny dowód na to, że jego forma jest ostatnio monstrualna. Wspierany dzielnie przez Mariusza Wildhirta (2 gole i asysta) oraz Michała Kodranca (bramka i trzy kluczowe podania) prowadzi on Typygrube do upragnionego mistrzostwa II ligi, które w rozgrywkach letnich stracili w ostatnich minutach sezonu. Tym razem nie zamierzają jednak zdawać się na łaskę innych i z kompletem zwycięstw szturmem pragną wbić się w szeregi futsalowej I ligi. Decathlon Fordon jak dotychczas zgromadził zaledwie jeden punkt i wszelkie marzenia o awansie trzeba odłożyć na przyszłe rozgrywki.

KS Beduini 3:4 Budreko

Gdyby Przemysław Chylewski był w stanie się sklonować, to z pewnością KS Beduini byliby wymieniani jednym tchem wśród faworytów całych rozgrywek. Jak to jednak mawiał Franciszek Smuda w kultowej reklamie Biedronki: „sam meczu nie wygrasz”. I tak też, mimo trzech asyst na koncie, pan Przemysław wraz ze swoimi kolegami schodził z parkietu na tarczy. Budreko prezentuje się ostatnio naprawdę dobrze, każdy ich mecz to istny horror i nie inaczej było w przypadku meczu z KS Beduinami. Genialna dyspozycja Marcina Czerwińskiego (trzy bramki) pozwala im na podtrzymanie wiary w awans. Nie są to może pechowcy na miarę Philips TV Team, jednak gdyby los sprzyjał im odrobinę bardziej, to mogliby oni teraz szczycić się dwucyfrowym dorobkiem punktowym.

Lux 14:3 Osowa Góra

Bez sensacji obyło się w starciu między Luxem i Osową Górą. Pewną pozytywną niespodzianką jest dyspozycja ofensywna skazywanych na porażkę podopiecznych Dariusza Imiołka. Wszak strzelili oni więcej bramek niż w dotychczasowych czterech spotkaniach. Niestety, wciąż bolączką pozostaje postawa obronna, w której dziura dziurę pogania. Na niesubordynacji obrońców Osowej Góry najbardziej skorzystał łasy na gole Adam Tomczak, który spotkanie skończył z dorobkiem sześciu goli. Trzy trafienia zaliczył Jakub Wilda, a w rolę dyrygenta jak zwykle wcielił się Ireneusz Szczęsny, który obsłużył kolegów idealnymi podaniami aż sześciokrotnie, bezapelacyjnie zgarniając tytuł najlepszego rozgrywającego. Lux jak na razie perfekcyjny, bez skazy i straty choćby jednego punktu.

Czuczeje 8:1 Polonea

Cień tej ambitnej drużyny z rozgrywek letnich, która stanowiła realne zagrożenie dla niejednych starych wyjadaczy. Tak pokrótce można by opisać to co dzieje się aktualnie z Kolibrami z Polonei. Cztery porażki, jeden walkower i ostatnie miejsce w tabeli – jak nigdzie indziej pasuje tutaj stare porzekadło o tym, że drugi sezon jest dla beniaminka najgorszy. Futsal jak na razie weryfikuje Poloneę bardzo negatywnie, a poprawiać nastroju ekipie Jakuba Chmielewskiego za nic w świecie nie miała zamiaru ekipa Czuczeje. W ostatnim meczu piątej kolejki bezlitośnie przejechali się oni po Kolibrach, pakując im osiem bramek tracąc przy tym zaledwie jedną. Wybuchowa mieszanka z Czuczeje ma prawo być zadowolona z początku sezonu, wszak tracą oni tylko trzy oczka do liderującej pary. Jeśli podtrzymają oni swoją dobrą formę w nadchodzących kolejkach, mogą być bardzo poważnym kandydatem nie tylko do awansu, ale też do końcowego tryumfu. Będziemy się im bardzo pilnie przyglądać.