Salonik Piłkarski Fair Play
Zielony
pizza Da Vinci
PAAK hurtownia sportowa

4. KOLEJKA II LIGI FUTSALU 2015/16 - RELACJA

4. KOLEJKA II LIGI FUTSALU 2015/16 – RELACJA

Gdyby spróbować zaprezentować czwartą kolejkę II ligi futsalu 2015/16 w formie funkcji matematycznej, idealne zastosowanie miałaby w tym wypadku sinusoida. Nudne i jednostronne mecze przeplatały się bowiem z prawdziwymi dreszczowcami, w których narzucone tempo wyrywało krzesełka z trybun. Cieszy duża liczba drużyn aspirujących do miana pierwszoligowców, wszak między trzecim a dziewiątym miejscem różnica punktowa wynosi zaledwie trzy oczka.

Osowa Góra 0:22 Typygrube

Masa emocji, nieoczekiwane zwroty akcji, walka o każdy centymetr kwadratowy parkietu – tego wszystkiego nie uświadczyliśmy na inaugurację czwartej kolejki II ligi futsalu. Typygrube bez żadnych problemów rozprawili się z Osową Górą i w pokaźny sposób poprawili swój bilans bramek. Ekipa Dariusza Imiołka nie zdołała przez 40 minut zdobyć choćby jednego gola, czego nie można powiedzieć o potentatach Marcina Olszewskiego. Sam kapitan rozegrał najlepszą partię, aplikując Markowi Mrozowskiemu 6 bramek, przy trzech innych asystując. Na hat-tricka zapracowała aż czwórka jego kolegów. Konrad Śniechota dołożył do swojego dorobku aż 6 asyst, zgarniając tym samym laur najlepszego rozgrywającego. Pozostałymi snajperami okazali się być Maciej Beliński, Marek Kamiński i Jarosław Walerych. Co by nie mówić, spotkanie bez większej historii, które jednak wywindowało Typygrube na sam szczyt II ligi futsalu.

GLKS ANMAR Osielsko 4:3 Czarni

Nieporównywalnie więcej adrenaliny dostarczyła nam z kolei szlagierowa potyczka GLKS ANMAR Osielsko z Czarnymi. Niepokonany jak dotychczas zespół Łukasza Kosa mógł doznać niemałego szoku po tym, jak do przerwy przegrywał on 1:3. Znakomitą partię rozgrywał Marcin Szulc, który wraz ze swoimi partnerami cierpiał jednak katusze w drugiej odsłonie. Czarni przycisnęli, piąty bieg włączył Hubert Kucharczyk, ale ostatecznie to do drużyny z Osielska powędrował niezwykle cenny komplet oczek. Należy podkreślić, że mimo zaciętego starcia i wyniku na styku obie ekipy zaprezentowały postawę fair-play, a arbiter ani razu nie musiał sięgać po żółty kartonik. Obaj zainteresowani zrównali się punktami i będą z pewnością liczyć się w walce o awans do I ligi. Oby więcej takich hitów!

Etlumaczenia.eu Bydgoszcz 10:2 KS Beduini

Po dwóch porażkach z rzędu wreszcie przyszło przełamanie. Etlumaczenia.eu Bydgoszcz w końcu zdołali zapunktować i załapać się na ofertę last minute w walce o I ligą futsalu. Ewentualna porażka z KS Beduinami sprawiłaby, że pomarańczowi musieliby się sporo natrudzić by zachować jakiekolwiek szanse na awans. Zacięła się maszyna Przemysława Chylewskiego, która tak obiecująca rozpoczęła drugoligowe zmagania. Po wspaniałym starcie pozostało już tylko wspomnienie, a druga z rzędu porażka mocno weryfikuje ich plany na ten sezon. W niedzielne popołudnie największy apetyt na bramki zaprezentował Piotr Jaster, który zdołał skompletować hat-tricka. Dwa gole i dwie asysty Macieja Prondzińskiego również miały duży wpływ na końcowy sukces futsalowego beniaminka.

Budreko 2:3 Lux

Czarny koń tej kolejki jeśli chodzi o atrakcyjność spotkań. Sam arbiter spotkania przyznał, że poziom reprezentowany przez obie drużyny, jak i konstruowane przez nich akcje, w niczym nie przypominał zwykłej drugoligowej kopaniny. Spotkanie, w którym wszyscy walczyli jak szaleni byle tylko przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Asy atutowe obu ekip: Marcin Czerwiński i Ireneusz Szczęsny, niczym najlepsi historyczni wodzowie dumnie prowadzili swoje wojska do walki. Obaj ustrzelili po dwie bramki jednak o ten jeden błysk lepszy okazał się zawodnik Luxu, którego asysta do Jakuba Wildy sprawiła, iż ostatecznie to ekipa Jarosława Kamińskiego wyszła z tego boju z trzema punktami. Budreko było bardzo blisko sprawienia małej niespodzianki, jednak zabrakło im odrobiny szczęścia. Lux mimo bilansu +9 ma po czterech kolejkach komplet punktów mimo, że więcej goli od niego skompletowała nawet jedenasta Kantata Bydgoszcz. Klucz tkwi jednak w obronie, na czele której stoi niezawodny Mirosław Szymański.

Polonea 0:9 Max Maksymilianowo

Polonea nie zalicza miękkiego lądowania w drugiej lidze futsalu. Pojedynki Kolibrów w lidze letniej pozwalały mieć nadzieję, że z tej mąki będzie chleb i po frycowych z trawiastych boisk staną się oni małą rewelacją ligi futsalu. Nic z tych rzeczy, trzy porażki, jeden walkower i ostatnia pozycja na najniższym szczeblu rozgrywkowym. Problemem jest jednak nie tylko samo miejsce, ale głównie to, że forma – zamiast zwyżkować – pikuje w dół. Z kolejki na kolejkę rozkręca się za to Max Maksymilianowo, który powstaje pomału z kolan i zaliczył właśnie drugi tryumf z rzędu. W niedzielne popołudnie na parkiecie hali przy ulicy Kromera istniała tylko jedna drużyna, w której pierwsze skrzypce grał autor dwóch goli i dwóch asyst Kamil Hernes. Wspomagany swoimi walecznymi partnerami osiągnął wraz ze swoim teamem bardzo korzystny rezultat, a co więcej udało się nawet zachować czyste konto.

Kantata Bydgoszcz 9:6 Tottenham Fordon

Po każdej burzy wychodzi słońce, taka domena idealnie pasuje do postawy Kantaty Bydgoszcz, która po trzech kolejnych wtopach w końcu zaliczyła przełamanie i po zaciętym boju uporała się z Tottenhamem Fordon. Liczniejsza ekipa Tottenhamu nie zdołała zabiegać Kantaty i mimo bardzo dobrej postawy Bartosza Nowickiego (hat-trick) nie zdołała urwać choćby jednego punktu. Swoich trzech bohaterów Kantata znalazła w osobach Michała Lisowca (2 gole), Krzysztofa Nowakowskiego (3 bramki) i przede wszystkim Łukasza Smolińskiego, który czteroma bramkami i dwoma asystami bezdyskusyjnie zapracował na tytuł najbardziej wartościowego zawodnika spotkania. Tottenham Fordon, mimo czwartej ofensywy ligi, musi poprawić się szczególnie w obronie, gdyż zbyt duża liczba dziur sprawia, że okupują dopiero odległe dziesiąte miejsce.

Decathlon Fordon 1:7 Czuczeje

W niedzielny wieczór czwartą serię starć zakończyli na hali przy ulicy Kromera zawodnicy Decathlonu Fordon i Czuczeje. Oba zespoły przystępowały do rozgrywek z różnymi priorytetami i ta różnica zdecydowanie była widoczna w bezpośrednim spotkaniu. Decathlon Fordon ciuła punkty z niezbyt przesadną częstotliwością i aż strach pomyśleć co by było gdyby nie Łukasz Bielawski, który ciągnie ten zespół za uszy. Jak dotychczas jednak wystarczyło to tylko do ugrania remisu z Tottenhamem Fordon. Na drugim biegunie Czuczeje, które o włos uległy w zeszłotygodniowym hicie ekipie Typygrube i nic sobie z tego nie robiąc powróciły do rozstrzeliwania kolejnych oponentów. Dowodzeni przez rewelacyjnego Karola Wolskiego (2 gole, 1 asysta) rozpracowywali defensywę Decathlonu Fordon z dużą łatwością i w ostatecznym rozrachunku zaaplikowali im siedem bramek. Trzecie miejsce w tabeli, trzy punkty straty do pierwszego miejsca, najlepszy atak w lidze – to naprawdę obiecujące statystyki przed kolejnymi kolejkami. Ta drużyna może jeszcze sporo namieszać!