Jumpinplace park trampolin
PAAK hurtownia sportowa
Zielony
pizza Da Vinci

4. KOLEJKA II LIGI 2015 - RELACJA

4. KOLEJKA II LIGI 2015 - RELACJA

Drugoligowcy jak zwykle zafundowali nam grad bramek. Nie zabrakło także niespodzianek. Mimo, że II liga jest na najwcześniejszym etapie biorąc pod uwagę rozgrywki PLP Siernieczek, to nie zmienia to faktu, że wszyscy dają z siebie 100 procent. Przyjrzyjmy się, jak przebiegały zmagania w czwartej serii gier na trzecim szczeblu.

KS Beduini 15:5 Młodzi Gniewni

Rozkręcają się nam Beduini! Jakby na to nie spojrzeć, zanotowali trzecie zwycięstwo z rzędu. Taka seria musi budzić szacunek. Co prawda w inauguracyjnym pojedynku z drużyną Volexu nie wyglądało to wszystko przesadnie optymistycznie, ale z biegiem czasu wydają się łapać coraz lepszą dyspozycję. Młodzi Gniewni nie zaimponowali frekwencją, co miało bezpośredni wpływ na przebieg spotkania. Jak ryby w wodzie czuli się w sobotę szczególnie Robert Sadowski (4 gole, 2 asysty), Kamil Schreiber (4 gole, 1 asysta), Tomasz Wiśniewski (3 gole) oraz Przemysław Chylewski (1 gol, 4 asysty). Po tym spotkaniu drużyna Beduinów jest już na 5. miejscu w tabeli.

Galacticos Dobrcz 2:21 Typygrube

Trudno racjonalnie wytłumaczyć to, co zdarzyło się w sobotnie popołudnie na ulicy Gajowej. Idący do tej pory jak burza Galacticos Dobrcz doznali absurdalnie wysokiej, druzgocącej wręcz porażki z ekipą Typygrube. Pamiętamy tą rozpędzoną machinę z pierwszych trzech kolejek, a teraz? Sześciu bezradnych chłopaków, błagających desperacko o jak najmniejszy wymiar kary. Szok. Typygrube mogą sobie zaznaczyć datę meczu na czerwono w kalendarzach, takimi pogromami zapisuje się w annałach PLP Siernieczek. Wszyscy oprócz bramkarza wpisali się na listę strzelców! Najczęściej czynił to rewelacyjny Michał Kodranc, który aż pięciokrotnie pokonał Fabiana Hillera. MVP wędruje jednak do Marka Kamińskiego. 4 gole i 6 asyst to po prostu obłędne statystyki. 4 gole i 3 asysty Konrada Śniechoty również robią kolosalne wrażenie. Doszło do tego, że zdobywca hat-tricka – Jarosław Walerych – wyglądał przy swoich kolegach jak postać trzeciego planu. Gdybyśmy prowadzili ligową gazetkę, wynik ten byłby na okładce jako dotychczasowa sensacja rundy.

Volex 4:8 Kasztelanka

Volex stawił się całą hordą zawodników, gotowych na walkę o kolejne ligowe zwycięstwo. Rywalem była zawodząca na całej linii Kasztelanka, nie potrafiąca zdobyć w dotychczasowych spotkaniach choćby punktu. Piękno piłki nożnej polega jednak na jej nieprzewidywalności. Kasztelanka zagrała bardzo odpowiedzialnie i po naprawdę interesującym boju pokonała swoich rywali 8:4. Trudno rozmawiać o indywidualnościach, kiedy najlepszy strzelec spotkania ma na koncie zaledwie dwie bramki. Co więcej, tylko jednemu zawodnikowi, a mianowicie Bartoszowi Busiakiewiczowi, udała się ta sztuka. Ciekawi nas bardzo, czy Kasztelanka wejdzie po tym meczu na dłużej na zwycięską ścieżkę, czy może powróci do ligowego marazmu? Stać ich na wiele, zarówno w dobrym, jak i złym tego słowa znaczeniu. A Volex? Cóż. Ilość nie zawsze jest ważniejsza niż jakość.

Mecz ten odwiedził również szanowany fordoński dziennikarz Błażej Bembnista. Wszystkich ciekawych tego, jak jego oczami wyglądało to starcie, zapraszamy tutaj: https://www.facebook.com/okolopilkarsko/photos/a.320071461507763.1073741828.317972118384364/420770771437831/?type=1&theater

BLACHMAL 6:3 Polonea

Szalony mecz na Gajowej! Do przerwy lepszy był bardziej doświadczony BLACHMAL, który prowadził z drużyną Jakuba Chmielewskiego 1:0. Debiutanci z Polonei w przerwie spotkania zmobilizowali się na tyle, że nie tylko zdołali prędko doprowadzić do wyrównania, ale odskoczyli na odległość dwóch bramek! Coraz lepiej prezentował się Oskar Wątorek, rosnący pomału na lidera swojej drużyny. Doświadczenie zawodników BLACHMALu i szersza kadra okazały się jednak być argumentami decydującymi. Kacper Galas nie zdołał zatrzymać kolejnych strzałów BLACHMALu i ostatecznie to oni wygrali w stosunku 6:3. Dzięki pokonaniu beniaminka, BLACHMAL wspiął się na ligowe podium, a Polonea – odrobiwszy wszystkie zaległe spotkania – plasuje się aktualnie na jedenastej pozycji w drugoligowej tabeli.

MELOmani 5:7 Królewscy

Ostatnie sobotnie spotkanie również stało na bardzo wysokim poziomie pod względem emocji. MELOmani Leszka Ostrowskiego nie tylko poszukiwali pierwszych ligowych punktów, ale też mocno pracowali nad poprawą gry w defensywie. W poprzednich spotkaniach tracili bowiem masę goli. Także i tym razem, mimo najlepszego występu w tylnich formacjach, nie udało się jednak zdobyć choćby oczka. Po bardzo zaciętym pojedynku górą okazali się być Królewscy Szymona Ścieżki. O zwycięstwie nad rywalami przesądził w największej mierze rewelacyjny Patryk Jarocki, który popisał się imponującym hat-trickiem. Chociaż Królewscy pukają już do czołówki, a MELOmani wciąż okupują najniższe rejony tabeli, to na boisku różnica ta nie była aż tak widoczna. Wszyscy jednak dobrze wiemy, że za styl punktów się nie przyznaje.

Playmakers 0:13 PECA Galaktyczni

Rozpędzeni niczym TGV zawodnicy PECA Galaktycznych masakrują wszystko, co napotkają na swojej drodze. Tym razem nieszczęśnikami okazali się zawodnicy Playmakers, którzy zostali tak wbici w murawę, że nie zdołali zaliczyć chociażby honorowego trafienia. Z tego też tytułu, choć może nieco zaskakująco, na główną postać wyrósł Kacper Cierzniakowski, bramkarz wicelidera rozgrywek. To doprawdy imponujące, że mimo dopiero czwartej kolejki Kacper już dwukrotnie zamknął sklep na kłódkę i zachował czysto konto. Wielu jest bramkarzy w naszej lidze, którzy nie mogą się pochwalić taką sztuką przez całą karierę, podczas gdy goalkeeper PECA Galaktycznych zrobił to dwukrotnie w przeciągu kilkunastu dni. Kosmos! Warto też oczywiście pochwalić graczy z pola - bramkowe czteropaki zaliczyli Mateusz Gierlicki i Marcin Gratkowski. Playmakers wciąż bez punktu, szybka poprawa formy wysoce wskazana.

Zakład O Kredyty 15:3 Dach-Bud

Hit kolejki czwartej serii gier okazał się być dość jednostronnym widowiskiem. W głównej mierze jest to efekt niskiej frekwencji Dach-Budu (brak najskuteczniejszego w ich szeregach Marcina Lipca), którzy dodatkowo zamiast gry w piłkę poczęli grać w kości. Skutkiem tej mało wyrafinowanej taktyki były dwie żółte kartki dla najgroźniejszego w ich ekipie Artura Brzezińskiego, który raz po raz testował bombami z dystansu Marcina Czajkę. Ten jednak to fachowiec nie w ciemię bity i wychodził obronną ręką z tych trudnych pojedynków. Naczelnym katem Dach-Budu okazał się Tomasz Puszkiewicz, autor sześciu trafień, wspomagany przez fenomenalnego Piotra Spychaja, którego liczby (2 gole i 3 asysty) i tak do końca nie oddają ogromu pracy, jaką wykonywał dla swojej drużyny. Co ciekawe, w drużynie Zakładu O Kredyty po raz kolejny każdy zawodnik z pola popisał się przynajmniej jednym trafieniem. Lider ma się dobrze i nie zamierza się zatrzymywać!