pizza Da Vinci
Jumpinplace park trampolin
Salonik Piłkarski Fair Play
Zielony

5. KOLEJKA I LIGI 2015 - RELACJA

5. KOLEJKA I LIGI 2015 - RELACJA

Po świątecznym odpoczynku pierwszoligowcyzapewnili nam prawdziwe strzelanie. 132 gole zdobyte w 8 spotkaniach to wynik, który naprawdę robi wrażenie. Co więcej, nie zawsze wygrywali faworyci. Nie mamy już na drugim froncie drużyny, która przetrwałaby z kompletem oczek. W czołówce coraz ciaśniej, na dole tabeli z kolei trwa zażarta walka o uniknięcie strefy spadkowej.

I Brygada 7:4 Bohamet S.A.

Hit co się zowie. Na boisku panowała niemal temperatura wrzenia. Były bramki, były kartki, było naprawdę mnóstwo wciskających w fotel sytuacji. No i co najważniejsze – po raz pierwszy Bohamet S.A. nie wygrał spotkania. Co więcej, skończył spotkanie z zerowym dorobkiem punktowym, gdyż drużyna Pawła Maciejewskiego, pełniącego wyjątkowo rolę bramkarza, dała prawdziwy koncert. Szczególnymi protagonistami tej wiekopomnej wygranej byli Wojciech Cichy (3 gole), Kamyk (3 gole) i Łukasz Jaszyk (gol i 3 asysty). Aż 3 zawodników nie dokończyło szlagieru piątej serii gier. Za niesportowe zachowanie czerwoną kartkę i dwumeczową karencję otrzymali Mateusz Cichy i Piotr Lassotta. Meczu nie ukończył również najlepszy zawodnik I ligi czyli Jarosław Szymański. Bez swojego kluczowego żądła (w sobotę dopisał kolejne 2 gole, dorzucając jedną asystę) Bohamet S.A. nie potrafił poradzić sobie z I Brygadą. To była prawdziwa piłkarska wojna.

Fordoniacy 5:4 ADP Celtic

Drugie sobotnie spotkanie również dostarczyło nam prawdziwą furę emocji. Fordoniacy, mimo dwukrotnie wyższej frekwencji niż rywale, długo nie mogli uporać się z ADP Celtic. Można z dużym prawdopodobieństwem orzec, że gdyby „Celtowie” stawili się w liczbie większej, niż 6 głów, to nie przegraliby tego spotkania. To nie był jednak problem Fordoniaków, którzy profesjonalnym podejściem do sprawy zapewnili sobie kolejne, trzecie już zwycięstwo w bieżących rozgrywkach. Na tytuł najlepszego gracza spotkania zapracował jednak reprezentant ADP Celtic. Gdyby Łukasz Ossowicki miał wokół siebie zawodników w podobnej formie, to widzielibyśmy czarno-zielonych w strefie medalowej. Niestety, mimo 4 bramek w sobotę, nie zapewnił swojej drużynie choćby punktu. Co ciekawe, Łukasz strzelił w tym sezonie połowę bramek swojej drużyny (12 bramek z 24).

PUA Badboys 6:11 Computex

Computex wiedział przed tym spotkaniem, że wygrana w starciu z PUA Badboys pozwoli im wskoczyć na fotel lidera I ligi. Presja oczekiwań kibiców bynajmniej nie spętała im nóg, wręcz przeciwnie, w bardzo ładnym stylu uporali się z zespołem Radosława Lipowskiego. PUA Badboys notowali ostatnio imponujące wyniki, jednak w niedzielę byli totalnie bezradni. Kapitalną partię w drużynie pomarańczowych rozegrał Andrzej Damski, który aż sześciokrotnie zmuszał do kapitulacji bramkarzy rywali. 4 asysty i 2 bramki zaliczył z kolei Mariusz Murawski, również dokładając cegiełkę do tryumfu swojej drużyny. Kapitan Adi, autor dwóch goli, może być naprawdę zadowolony z postawy swoich zawodników. Swój debiut w tegorocznych rozgrywkach bramką uświetnił też Maciej Mrozik. W PUA Badboys z kolei na wielki słowa uznania zasłużył przede wszystkim Łukasz Wilk, który maczał palce przy wszystkich golach swojej drużyny (4 trafienia plus 2 asysty).

Osowa Góra 5:20 The Blue’s

Nokaut. Drużyna Dariusza Imiołka już drugi raz w przeciągu trzech spotkań przyjęła 20 lub więcej goli. Może czas pomyśleć o przećwiczeniu schematów defensywnych? Sam Tomasz Bruski (4 gole, w tym 2 bezpośrednio z rzutów wolnych) to zdecydowanie za mało, by myśleć o punktach na pierwszoligowej arenie. The Blue’s urządzili sobie istny konkurs strzelecki, z którego z największymi łupami wyszli Jarosław Kiełbasiński (6 goli), Jacek Kiełbasiński (5 goli) i Jarosław Kamiński (3 gole). Co tu dużo mówić, nie było to najbardziej wyrównane spotkanie, z jakim mieliśmy do czynienia w historii PLP Siernieczek.

NM Polska 8:5 Rona Leader

Spotkanie drużyn, których w tabeli dzielił zaledwie jeden punkcik. Drużyna Marcina Rony uporała się w zeszłej kolejce z Czarnymi i miała duże apetyty na kolejne oczka. Do przerwy spotkanie było bardzo wyrównane, a na tablicy wyników widniał wynik 1:1. W drugiej połowie jednak piąty bieg wrzucił zabójczy duet NM Polska: Krzysztof Marek – Paweł Kwas. Zdobyli oni w sumie 7 goli i zapewnili drużynie Bartłomieja Karpińskiego cenne 3 punkty. Zwycięstwo rodziło się jednak w dużych bólach, a sędzia spotkania musiał aż sześciokrotnie napominać zawodników żółtymi kartonikami. NM Polska kontynuuje marsz w górę tabeli, z kolei Rona Leader znowu znajduje się pod kreską.

Niebiesko-Czarni 3:13 Bajka

Wydawało się, że spotkanie Niebiesko-Czarnych z Bajką będzie co najmniej tak zacięte, jak sobotni szlagier kolejki. Zarówno tabela, jak i prezencja obu ekip, nakazywały sądzić, że wynik będzie długo balansował na krawędzi remisu, a do wyłonienia ostatecznego tryumfatora potrzebne będą może nawet rzuty karne. Mało kto spodziewał się, że dojdzie do takiej masakry, jaką sprawiła drużynie Macieja Guzowskiego ekipa Bajki. Zespół Tomasza Sakowicza (autor pechowego samobója) zaprezentował naprawdę fajną piłkę i dał wyraźny sygnał, że powalczy o najwyższe lokaty. Na szczególne słowa uznania zasłużył przede wszystkim Marek Biziak, który ustrzelił aż 5 goli. Jak to mawiają za naszą zachodnią granicą – weltklasse. W szampańskich nastrojach mecz ten kończyli także Radosław Duma (4 trafienia) i Rafał Klinger (3 bramki).

Czarni 6:14 PHU Gil Czarże

Wróciły stare demony Czarnych. Mimo posiadania lepszej ofensywy niż czwarta w tabeli I Brygada, zajmują oni po 5 seriach gier dopiero 13. lokatę. Złego słowa nie można powiedzieć o Hubercie Kucharczyku, który z imponującą regularnością kolekcjonuje kolejne bramki (w niedzielę zaliczył kolejne trzy trafienia). Jednak to nie o zawodnikach Czarnych traktować będzie ten fragment, ale o przebudzonych zawodnikach PHU Gil Czarże. Cztery porażki na inaugurację sezonu mogły poważnie naruszyć morale tego zespołu, lecz powrócili do gry z prawdziwymi fajerwerkami. Szalone 6 goli autorstwa Łukasza Gąsiora, 5 trafień i 3 asysty Dawida Berezy, a do tego 2 gole i 3 ostatnie podania Bartłomieja Siewierta pozwoliły im na zdetronizowanie wyżej notowanego rywala. Niewiele zaryzykujemy twierdząc, że jeśli podtrzymają swoją dyspozycję, to niebawem zamiast drżeć o pierwszoligowy byt, skupią się na ataku na miejsce premiujące grą w barażach o Superligę.  

Kapa Team 14:7 Studio Omega Sabre

Eryk Swinton show. Napastnik Kapa Team po raz kolejny dał dowód swojej wysokiej klasy i sprawił, że przez najbliższych kilka nocy obrońcom Studio Omega Sabre będzie się śnił w najczarniejszych koszmarach. 5 goli i 3 asysty napastnika zespołu Pawła Rucińskiego (w niedzielę nieobecnego) to dorobek wprost imponujący. Marcin Domek i jego drużyna stanowiła przeważnie tło dla świetnie dysponowanej ekipy Kapa Team. Co ciekawe, obie ekipy przystąpiły do spotkania z zaledwie jednym rezerwowym. Nie można więc mówić o przewadze którejkolwiek ze stron spowodowanej frekwencją. Wygrały po prostu wyższe umiejętności. Uhonorujmy również pochwałami trzech zdobywców hat-tricka w tym meczu. W Kapa Team sztuką taką popisał się Adrian Andrzejewski, natomiast wśród pokonanych błysnęli Maciej Lewicki i Mateusz Triebler. Dobra robota!