Jumpinplace park trampolin
PAAK hurtownia sportowa
pizza Da Vinci
Zielony

Darek Paś nie dodzwonił się do kolegów z drużyny. Czterech zawodników to za mało aby przystąpić do gry z Mistrzem PLP SIERNIECZEK!

ELMED MISTRZEM PLP SIERNIECZEK! Gratulacje!!! 

Już nikt i nic nie odbierze Elmedowi 9 z rzędu tytułu najlepszej drużyny PLP Siernieczek. Pozostała jeszcze jedna kolejka, w której Elmed zmierzy się z 2 w tabeli Roszakiem Solec Kujawski. Spotkanie to miało być tym decydującym o mistrzostwie, ale jak wiemy Roszak stracił wczśniej cenne punkty i nie ma szans odebrać tytułu Elmedowi. Ten ostatni mecz będzie już tylko o prestiż. W tabeli nie nastąpią zmiany na tych najważniejszych 2 pierwszych miejscach. Wicemistrzem Siernieczka ponownie został Roszak. Nie rozstrzygnięte jest natomiast miejsce na 3 stopniu podium o które walczą 3 drużyny DOZ, BBF i Diatech. Dużo może się wyjaśnić po zaległym spotkaniu między Diatechem a BBF. Ten mecz odbędzie się dzisiaj. W dolnej grupie uniknąć meczów barażowych może cały czas Azzurrini. Zespół Marcina Błaszkiewicza musi pokonać w ostatnim spotkaniu Kasę Stefczyka.

W I lidze pewny swego jest Computex i Rafmont . Tasują się jeszcze miejsca z jakich przystąpią drużyny z pozycji 3 - 6 do meczów barażowych. Broni nie składa Bajka. W tym tygodniu zespół Tomka Sakowicza grający bez kapitana ukaranego za czerwoną kartkę pokonał w rzutach karnych lidera Computex. W meczach o utrzymanie doszło do waznego pojedynku pomiedzy BMB a AC Barka. Padł remis i o tym kto zagra w barazu zadecyduje ostatnia kolejka.

W drugiej lidze niestety odnotowaliśmy plagę walkowerów. Zespoły, króre już o nic nie walczą odpuściły sobie i znaczna ich część nie pojawiła się na boisku. Widać już znużenie sezonem. Daje znć o sobie brak młodzieży, nadmierna ilość meczów w wielu ligach i co za tym idzie zmęczenie zawodników.  Na pewno w przyszłym roku wprowadzone zostaną zmiany regulaminowe , które ograniczą takie niesportowe podejście do zabawy w piłkę nożną. Zmiany dotyczyć także będą drużyn, które bez ambicji sportowej bezkarnie opuszczają boisko oddając mecze w.o technicznym. Poprawki pojawią sie już w sezonie halowym.

W OLDBOYS mistrzem został, obronił tytuł WOJDACH! Gratulacje!. Trwa emocjonująca walka o miejsca nr 2 i 3. W tym tygodni BWS zagra z Computexem. Jak wygra Computex to będzie wicemistrzem. W innym przypadku trzeba będzie poczekać do ostatniej kolejki. Szanse na brązowy medal ma jeszcze Philips ale w tym wypadku nie wszystko zależy od nich...

W przyszły weekend zapraszamy wszystkich na pojedynek pomiędzy Elmedem i Roszakiem Solec Kujawski. Przypomnijmy, że w pierwszym meczu Roszak jako jedyny zespół pokonał zespół Macieja Nawrota.

Mecze barażowe pomiędzy Superligowcami a I ligowcami i I ligowcami a II ligowcami odbędą się w weekend za 2 tygodnie.

Serdecznie zapraszamy do uczestnictwa w lidze halowej. W tej chwili jest już zapisanych 48 drużyn !. W pierwszej lidze pozostały już tylko 2 miejsca ! Bez problemu mozna się jeszcze dopisać do 3 ligi,  LIGI OLDBOYS ( tytaj mecze grane będą p.pod w środku tygodnia wieczorem lub ustawiane będą tak aby nie kolidowało to zawodnikom grającym w meczach ligi open np. sobota - niedziela ) i do Superligi.

20141013113317_8b830c4178854c1a0032ce42449c5ecd.jpg20141013113318_3bfe3636c70a782a7f60ba24f05248b0.jpg

Opis ze strony Azzurrini

Pokaz ambicji, charakteru i woli walki!

  • autor: Baszczu_14, 2014-10-11 11:14

W meczu z Michu Budem można było odnieść wrażenie, że Azzurrini wprost muszą to starcie przegrać. Po 10 minutach oponenci prowadzili 0:3, my z kolei kilkukrotnie obijaliśmy słupek oraz nie wykorzystywaliśmy stuprocentowych i dwustuprocentowych sytuacji. Mimo tych wszystkich przeciwności losu potrafiliśmy oszukać przeznaczenie i po kapitalnym spotkaniu ograć rywali 7:6. Takie pojedynki to wizytówka siernieczkowej Superligi! Co więcej, zachowaliśmy cień szansy na uniknięcie barażów. Wszystko rozstrzygnie się w przyszły piątek!

Późna pora nie zniechęciła Mateusza Bosiackiego, który po zasłużonym urlopie wraca na fordońskie areny. Pojawił się w drugiej połowie meczu i dzielnie dopingował w najważniejszych fragmentach wczorajszego spotkania. Pozdrawiamy serdecznie!

W ciepły październikowy wieczór obie drużyny przystąpiły do tzw. fazy play-off. Azzurrini w wyścigu o ostatnią bezpieczną pozycję stali na zdecydowanie najgorszej pozycji startowej. Przed spotkaniem z Michu Budem dotarły jednak do nas sensacyjne informacje o wygranej Abvergo nad Kasą Stefczyka. Oczywiście nadal nie wszystko od nas zależało, jednak stanowiło to jeden z niezbędnych elementów potrzebnych do powodzenia misji "ominąć baraż". Kolejnym aspektem było pokonanie piątkowych przeciwników, z którymi przegraliśmy ostatnie 4 spotkania z rzędu. Hołdując jednak znanemu sloganowi "impossible is nothing" postanowiliśmy zakasać rękawy i przełamać niechlubną serię.

Początek jednak nie był najszczęśliwszy, a będąc dokładniejszym - brutalnie wyrżnęliśmy pyskami o glebę. Po zaledwie kilku minutach zawodnicy Michu Budu prowadzili już 3:0. Radziliśmy sobie gorzej w sile 11 graczy aniżeli tydzień wcześniej, gdy przez 80 minut harowaliśmy w pięć osób. Na szczęście w ostatniej możliwej chwili przyszło otrząśnięcie się i wyjście z dołka. Wszystko to za sprawą Damiana Słomskiego, który dość szczęśliwie zmieścił piłkę w siatce. Bliski gola kontaktowego był Mateusz Dalewski, który otrzymał rewelacyjne podanie na dobieg od swojego imiennika Mateusza Karaszewskiego, jednak jego strzał chybił celu. Co nie udało się lepszą nogą, udało się słabszą. Kolejny z klanu Mateuszów - Mateusz Kunecki - idealnie obsłużył popularnego Dalesia i wynik brzmiał już tylko 2:3. Rywale bynajmniej nie pozostawali bierni na taki obrót spraw i przeprowadzali bardzo groźne ataki. Po nie najlepszym wejściu w mecz, Tomasz Czachorowski stanowił zaporę nie do przejścia dla swoich byłych kolegów z drużyny. Łapał, wybijał, wykopywał, wprost bronił jak w transie. Oczywiście nie poradziłby sobie bez wydatnej pomocy kolegów z bloku defensywnego. A tam znakomitą partię odgrywał waleczny jak zawsze Karaszewski wspomagany przez grającego jeden z najlepszych spotkań w sezonie Karola Jankowskiego. W życiu przesympatycznego obrońcy z numerem 48 na plecach nastąpią teraz ważne wydarzenia. Na rozgrzewkę czeka go obrona pracy magisterskiej, a już za dwa tygodnie - jak zdrowie pozwoli - setny występ w barwach Azzurrini. Trzymamy kciuki! Wracając do wydarzeń boiskowych, przy tak zabezpieczonym tyle można było spokojnie pomyśleć o grze w ataku. A tam brylował Dominik Obuchowski, który najpierw wypracował gola Kuneckiemu, a potem po pięknym dryblingu i strzale lewą nogą wyprowadził Azzurrini na prowadzenie 4:3! Remuntada dopełniona, morale skoczyły do góry, a arbiter Robert Maradziński zakończył pierwszą połowę. Trybuny rozgrzane do czerwoności!

Druga odsłona, podobnie jak pierwsza, rozpoczęła się pod dyktando Michu Budu. Nie zabrało im dużo czasu aby wyrównać stan meczu. Potem jednak sytuacja była już pod kontrolą graczy w niebieskich koszulkach. Patryk Karwecki mógł mieć co najmniej 2 asysty, ale w rolę sabotażysty wcielił się Damian Słomski, który nie trafiał w sytuacjach, w których normalnie trafiałby z 3,2 promila w wydychanym powietrzu w ciemności i na wózku inwalidzkim. Niewytłumaczalne fatum dotknęło również Mateusza Karaszewskiego, który po jednym z kiksów Słomskiego dobijał piłkę  z 15 centymetrów... w słupek. A że stare znane porzekadło mówi, że niewykorzystane sytuacje się mszczą - po kontrataku zrobiło się 5:4 dla zawodników w czerwonych trykotach. Można było się porządnie załamać, ale inne plany miał Dominik Obuchowski. Raz po raz groźnie strzelał w kierunku bramki wroga, aż wreszcie po długim wyrzucie Czachorowskiego sprezentował bramkarzowi tunel i doprowadził do remisu. Potem na scenę wjechał z kopyta Łukasz Rydzkowski, który w 3 minuty zdobył dwie genialne bramki. Najpierw po rzucie rożnym strzelając z niesygnalizowanego półobrotu, a po chwili biorąc defensora na plecy i z woleja ładując piłkę do siatki bezradnego bramkarza Michu Budu. Koncert ten podziałał na nas bardzo motywująco, a do końca spotkania zostawało już tylko 10 minut. Bardzo zaangażowany w defensywę był Marcin Pałaszewski, który zanotował dzisiaj pierwszy mecz bez głupich strat od momentu kiedy przyszedł na świat. Mimo kilkutygodniowego odpoczynku od poważnej piłki nie widać było braków również u Jana Gołędowskiego. Na 5 minut przed końcem napastnik rywali zaprezentował znany z boisk Ekstraklasy centrostrzał i na tablicy wyników było już tylko 6:7. Sytuacja był napięta jak na Krymie, Karwecki omal nie zaliczył samobója, Rydzkowski wypluwał płuca z wysiłku, a cały team Azzurrini został zepchnięty do głębokiej defensywy. To z kolei poskutkowało wieloma groźnymi strzałami z dystansu, a po jednym z nich tuż przed polem karnym trafiony w rękę został Pałaszewski, Do piłki podszedł rewelacyjny Marcin Andrzejewski, ale Tomek Czachorowski nie dał się zaskoczyć. Jeszcze 30 sekund oblężenia i wreszcie upragniony ostatni gwizdek sędziego. Wielka wygrana po kapitalnym spotkaniu!

Zatem drugi podpunkt został odhaczony, czarna seria została przełamana. W przyszłym piątek wszystko się rozstrzygnie. 17. października o godzinie 19:30 w bezpośrednim starciu zmierzy się dwójka zainteresowanych utrzymaniem: Azzurrini i Kasa Stefczyka. Jeśli wygra Kasa, uniknie barażów. Jeśli wygrają Azzurrini, spełnią trzeci z czterech punktów potrzebnych do utrzymania, a ostatnie zadanie będzie wówczas należało do Abvergo, które będzie musiało urwać chociażby jeden punkt Michu Budowi. Statystycy niech łapią kalkulatory, a my skupiamy się tylko na pozytywnym rezultacie w przyszłotygodniowym starciu. Forza Azzurrini!

Azzurrini 7:6 Michu Bud
(Dominik Obuchowski - 2, Łukasz Rydzkowski - 2, Mateusz Dalewski - 1, Mateusz Kunecki - 1, Damian Słomski - 1)